Mateusz Perdek

Oracio de laudibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencia

Jana z Ludziska.

Z dziejów piętnastowiecznego oratorstwa polskiego.

 

                Artykuł jest próbą retorycznej analizy mowy napisanej przez krakowskiego profesora w XV stuleciu; analizy, której głównym zadaniem jest wskazanie wielorakich powiązań intertekstualnych wspomnianego utworu zarówno z dziełami Cycerona jak i jego włoskich naśladowców oraz twórczością wieków średnich. Dalszym celem przeprowadzonego „rozbioru” jest ukazanie złożoności tekstów piętnastowiecznych w ogóle, wobec których takie określenia, jak „humanistyczny” czy „średniowieczny” wydają się poznawczo mylące.

 

***

 

 

Stefan Swieżawski na marginesie swojej monumentalnej pracy o dziejach filozofii europejskiej zauważył, że utwory powstałe w XV wieku tak „średniowieczne” i „humanistyczne” zarazem, że wymykają się prostym klasyfikacjom typologicznym[1]. Prawda ta, choć bez wątpienia znana filologom a także tym nielicznym, którzy czytają jeszcze literaturę dawną nie tylko dlatego, że muszą - do tej grupy należy zapewne większość studentów polonistyki - ale że chcą, jedynie w nikłym stopniu odzwierciedlenie znajduje w badaniach szczegółowych. Dowodem na to jest przede wszystkim brak w dotychczasowym dorobku filologii polskiej zadowalającego omówienia kwestii związanych z retoryczną prozą powstałą w środowisku Akademii Krakowskiej w XV stuleciu. A przecież nawet pobieżne zaznajomienie się z kilkoma zaledwie tekstami - mowy, listy - napisanymi w interesującym nas okresie ujawnia całą ich złożoność; fenomen współistnienia w jednej całości - konkretnym tekście - tego, co „średniowieczne”, z tym, co „humanistyczne”. Same zresztą określenia używane przeze mnie w cudzysłowie wydają się wobec wspomnianej prozy czysto umowne. Wskazują jedynie proweniencję danego elementu składowego tekstu - motywu, toposu, cechy stylistycznej, idei itp. - ale jednocześnie nie przesądzają o przynależności typologicznej samego utworu. I tak w zachowanej spuściźnie epistolograficznej Marcina Króla z Żurawicy obserwować możemy zastąpienie „średniowiecznego” odnoszącego się do adresata zaimka liczby mnogiej vos „humanistycznym” tu. Z drugiej strony, składnia samych listów bez wątpienia pozostaje pod wpływem stylistyki średniowiecznej. „Humanistyczny” natomiast kult dla Cycerona, jaki ujawnia krakowski matematyk nie łączy się jednak w samej korespondencji ze śladami wnikliwej lektury dzieł Arpinaty, przynajmniej tych, które, jak De oratore, stały w centrum zainteresowania Barzizzy czy Guariniego.

                Niniejszy artykuł stawia sobie dwa podstawowe cele. Pierwszym jest ukazanie na przykładzie analizy Oracio de laudibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencia powyżej zarysowanej kwestii niejednoznaczności typologicznej piętnastowiecznych utworów prozatorskich. Drugim natomiast, a w intencji piszącego te słowa podstawowym celem, jest przybliżenie czytelnikom samego, chyba nieco zapomnianego dziś, tekstu.

 

I

 

                Oracio de laudibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencia napisana została w roku 1440 przez Jana z Ludziska, ówczesnego wykładowcę na wydziale artystów Akademii Krakowskiej[2]. Jest mową uniwersytecką, a więc taką, która nie tylko powstała w środowisku uniwersyteckim, ale także taką, której projektowanym odbiorcą jest uniwersytecka społeczność uczniów i nauczycieli. Za przedmiot ma przede wszystkim chwałę i godność retoryki - sztuki, która wchodziła w zakres akademickiego curriculum. Jako taka może więc być nazwana rekomendacją, jeśli pod pojęciem tym rozumieć będziemy pochwałę jednej z dyscyplin naukowych. Ten typ mów, znany i popularny w średniowieczu, kontynuowali także humaniści włoscy, by wspomnieć jedynie rekomendacje Gasparina Barzizzy[3]. Ujmując natomiast interesujący nas tekst w kategoriach genologicznych retoryki antycznej, stwierdzić należy, że reprezentuje genus mixtum (rodzaj mieszany); że stanowi połączenie mowy „popisowej” z mową „doradczą”. O takim jego charakterze decyduje przede wszystkim budowa osnowy, która dzieli się na dwie części. O ile jej część pierwsza realizuje przede wszystkim wytyczne związane z genus demonstrativum (rodzajem popisowym), a więc służy pochwale (laus) elokwencji - zmierza do wzmocnienia w audytorium siły akceptacji dla wartości retoryki - o tyle jej część druga ukierunkowana jest w dużej mierze na przekonanie, pouczenie, zachęcenie słuchaczy do podjęcia studiów - już nie tylko retorycznych - na wydziale artium Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest więc objętościowo obszerną zachętą (cohortatio) zwyczajowo umieszczaną w uniwersyteckich oracjach. Sam Jan z Ludziska dał zresztą bezpośredni wyraz takiej właśnie funkcji interesującego nas fragmentu, stwierdzając: aliquantulum eciam hac in solarium adhortacione terrere esse sencio.

Na koniec tych wstępnych uwag gwoli ścisłości dodać należy jeszcze, że jako złożona z czterech części, do których analizy przejdziemy poniżej, interesująca nas oracja przynależy do kategorii mów większych.

 

II

 

                Jak sądzę, kluczem do opisania i zrozumienia retorycznego wzorca realizowanego przez Oracio de laudibus... jest gruntowna analiza eksordialnej (wstępnej) partii mowy. Znajduje to swoje uzasadnienie przede wszystkim w fakcie, że to właśnie inicjalna część oracji była najbardziej skonwencjonalizowanym miejscem w przestrzeni tekstu. Jako taka zatem stanowi swoisty „papierek lakmusowy”, który odzwierciedla wszelkiego rodzaju zmiany w podejściu danego autora do obowiązującego paradygmatu retorycznego a także metamorfozy, jakim ulegał sam paradygmat.

                Najbardziej znamienną cechą eksordium Oracio de laudibus... jest sposób wprowadzania tematu mowy, w czym zauważyć można częściowe przynajmniej odejście od wzorców polecanych przez średniowieczne podręczniki ars dictaminis. Uwaga ta dotyczy w pierwszej mierze rezygnacji ze stosowania verba thematis rozumianych jako przytoczenie fragmentu tekstu biblijnego lub patrystycznego, który określał przedmiot mowy[4]. W miejsce tych ostatnich nasz krakowski mistrz stosuje odautorską a więc niefunkcjonującą na prawach cytatu wypowiedź, zwykle, jak w przypadku interesującej nas Oracio de laudibus..., w postaci jednego zdania podrzędnego, które włączone zostaje w obręb większej syntaktycznej całości, jaką jest rozbudowana hipotaksa:

 

[…] convenerunt me nonnulli, qui apud me semper auctoritate et benivolencia plurimum valuerunt, persuaseruntque, ut hoc saltem perorandi officium de immortalibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencie hodierna die assumerem.

 

Tak przedstawiony temat oracji nie determinuje jednak tematu całej frazy, w ramach której funkcjonuje, ale w płaszczyźnie kompozycyjno -treściowej stanowi doskonały punkt wyjścia i dojścia dla rozważań nad niekompetencją autora, wspaniałością audytorium czy też wielkością stojącego przed mówcą zadania, a więc do wprowadzenia szeregu zalecanych przez retoryki toposów eksordialnych, wśród których, o czym poniżej, przeważają te związane z funkcją captatio benevolentiae.

                Pewne wątpliwości interpretacyjne w świetle powyższych uwag budzi jednak zastosowany w interesującej nas oracji zabieg trzykrotnego na przestrzeni eksordium powtórzenia tematu, czemu towarzyszy stopniowe jego uszczegółowienie. Innymi słowy, w ogólnych zarysach przedstawiony temat na początku wstępu, w kolejnych jego partiach podlega konkretyzacji do pełnego wyjaśnienia, które jednoznaczne jest z wydzieleniem w obrębie tematu nadrzędnego - pochwała elokwencji - trzech podtematów, czy wątków tematycznych rozwiniętych w osnowie. Na marginesie zauważyć warto, że owa finalna eksplikacja tematu dokonana zostaje w formie szeregu zdań podrzędnych (izokolonów), w których użyte czasowniki pozostają względem siebie w stosunku częściowej synonimii - daje to w konsekwencji figurę distributio - a nadto połączone współbrzmieniem końcówek koniugacyjnych (homoioptoton).

                Wydaje się, że skonstatowane powyżej powtórzenia tematu połączone z jego konkretyzacją - wydzielaniem tematycznych wątków - pozostałością, niewyraźnym echem podziału themata na prothemata, zalecanym przez artes praedicandi. Jeśli jest to słuszna hipoteza, to należy uzupełnić istotną uwagą, że w przeciwieństwie do większości mów np.: Stanisława ze Skarbimierza[5], tak rozumiane prothemata w interesującym nas tekście nie dominantą kompozycyjną wstępu. Paradoksalnie jednak zapewniają spójność eksordium. Służą bowiem, na osi tekst - audytorium, podtrzymaniu pamięci tego ostatniego o właściwym przedmiocie mowy, a więc w płaszczyźnie wewnątrztekstowej podporządkowaniu wszystkich partii wstępu nadrzędnemu jego celowi: przygotowaniu zebranych do wysłuchania właściwej pochwały elokwencji zawartej w argumentatio. Zastosowanie owych semantyczno - leksykalnych powtórzeń w charakterze gwaranta kohezji i koherencji tekstu znajduje swoje uzasadnienie przede wszystkim w świetle rozpiętości całego wstępu, którego poszczególne elementy, zwłaszcza rozmaite formuły skromnościowe, ulegają znacznej treściowej i ilościowej amplifikacji, ale także z uwagi na zastosowaną przez Jana technikę pisarską, która opierała się na kompilowaniu dużych i heterogenicznych wyimków mów, listów czy traktatów przywiezionych przez naszego mistrza z Padwy.

                W kontekście poruszonej powyżej kwestii spójności tekstu zwrócić należy uwagę na otwierające interesującą nas mowę dwa akapity, które treściowo zdają się odbiegać od zasadniczego tematu oracji. Jest nim przecież wielkość elokwencji a nie, jak zdają się sugerować poniższe frazy, bonae artes:

 

Cum mecum ipse, viri eruditissimi, summo studio, maxima cura vementique diligencia considero, cogito et animadverto, nichil humanis in rebus divinius, nichil prestancius nichilque nobilius bonarum arcium clarissima sciencia et immensa auctoritate inveniri vel excogitari posse; necessaria quidem res esset, ut maior auctoritas quam sit mea, clariorque oracio, ab ornatissimis viris, accuratissime et, quantum ex humani ingenii facultate esset quantumque rei posibilitas pateretur, amplissima et illustri oracione, vestro gravissimo in conspectu de laude bonarum arcium pro tempore exposita esset atque enarrata.

                Sed quoniam de ipsarum laude, licet minus accurate aut eleganter, quam rei dignitas postulabat, hoc in loco in quodam sermone singulari per me facto fuit peroratum, non amplissima et copiosa oracione, prout deceret, sed que ne vix referebat superficiem laudum mediocrum […]

 

Czy zatem nasz autor popełnił błąd (vitium) i stworzył exordium separatum? Pytanie to jest o tyle zasadne, że w dotychczasowych badaniach nad Janem z Ludziska zupełnie nie dostrzegano zarysowanego problemu. Co więcej, jeden z „odkrywców” tekstów naszego mistrza, Bronisław Nadolski, w tłumaczeniu Oracio... na potrzeby Wydawnictwa Biblioteki Narodowej, przełożył wspomniane bonae artes jako elokwencję. Czy takie poprawianie mówcy jest potrzebne[6]?

                Sądzę, że odpowiedzi na powyższe pytania dostarczyć może z jednej strony, określenie stosunku, jaki zachodzi pomiędzy pojęciem sztuk wyzwolonych a elokwencją, a z drugiej, wskazanie potencjalnego wzorca - antycznego - takiego właśnie ukształtowania wstępu.

                Względem pierwszego zagadnienia, stwierdzić należy, że wartość znaczeniowa eloquencia pokrywa się częściowo z wartością znaczeniową bonae artes, ale jej całkowicie nie wyczerpuje. Innymi słowy, pojęcie sztuk wyzwolonych jest nadrzędne względem pojęcia elokwencja. Dalej, skoro tematem omawianych akapitów jest właśnie wielkość sztuk wyzwolonych, a tematem głównej części osnowy, godność elokwencji, to relację, zachodzącą pomiędzy tak określonymi tematami części tekstu, nazwać możemy derywacją tematyczną w tym sensie, że temat inicjalnych akapitów mowy jest nadrzędny względem tematu argumentacji. Temat omawianych akapitów jest więc hipertematem, który jednak nie zostaje w Oracio de laudibus... zrealizowany w pełni. Nie ma bowiem w oracji mowy o pozostałych sześciu sztukach wyzwolonych, które wraz z retoryką tworzyły bonae artes. Zauważyć jednak trzeba, że fraza o sztukach wyzwolonych, wydaje się funkcjonować w tekście na prawach cytatu - parafrazy, trawestacji, zapożyczenia bezpośredniego (?) - z wcześniejszej, niezachowanej do dziś mowy - nazwijmy m.0 - o sławie bonae artes. Takie odczytanie powyższego fragmentu - zwłaszcza początkowej pochwały sztuk wyzwolonych - sugerowane jest przede wszystkim przez wypowiedź informującą odbiorców o wygłoszeniu m.0 (podkreślony fragment tekstu). Tym samym więc, jak sądzę, cały analizowany tu ustęp przywołuje jako kontekst odbioru Oracio de laudibus... właśnie m.0. Jeśli hipoteza ta jest słuszna, to analizowana w niniejszym artykule mowa pozostawałaby względem swej poprzedniczki w stosunku transformacji tematycznej a dokładniej amplifikacji. Innymi słowy, w Oracio de laudibus... miałoby miejsce poszerzenie - treściowe i linearne - pobocznego wątku tematycznego - sława elokwencji - m.0. Dla naszych aktualnych rozważań podkreślenia wymaga także fakt, że takie przywołanie wcześniej wygłoszonej mowy, która zapewne spotkała się z uznaniem audytorium, służy ukazaniu ethos[7] oratora a w konsekwencji pozyskaniu życzliwości słuchaczy.

                Kluczem natomiast do znalezienia antycznego pierwowzoru Janowego eksordium jest zastosowane przez krakowskiego mistrza w otwierającym mowę akapicie sformułowanie bonae artes. Oznaczało ono, jak wiadomo, siedem sztuk wyzwolonych. Jednak, co bardziej interesujące, piśmiennictwo wieków średnich w odniesieniu do dyscyplin należących do trivium i quadrivium preferowało takie terminy, jak honestae disciplinae a przede wszystkim senecjańskie artes liberales. Bonae artes natomiast pojawia się w nim rzadziej i to w większości wypadków jako pośrednie lub bezpośrednie zapożyczenie z pism Cycerona[8]. Jeżeli zatem i u naszego mistrza termin ten funkcjonuje jako reminiscencja z Arpinaty, to jednym z tekstów, z których mógł być on przejęty jest „Pro Archia poeta”[9]. Bliższa analiza tych dwóch mów ujawnia pewne zachodzące między nimi podobieństwa, które daleko wykraczają poza zbieżność zastosowanego w nich terminu, bo dotyczą poziomu inventio i dispositio.

Przede wszystkim stwierdzić należy zbieżność tematyczną inicjalnych fragmentów mów. Cyceron, jak i Jan z Ludziska, porusza bowiem na wstępie kwestię optimarum artium, qui ad hominem pertinet. (“Pro Archia poeta” I, 1) Fraza o sztukach wyzwolonych daje rzymskiemu retorowi asumpt do poruszenia kwestii związanych z Archiaszem, w którego obronie przemawia. Służy zatem za swoistego rodzaju zagajenie, które stopniowo doprowadzić ma do głównego tematu oracji. Ujmując natomiast w kategoriach spełnianych przez nią funkcji retorycznych, stwierdzić należy, że tak jak paralelny ustęp z mowy krakowskiego mistrza, obliczona jest na pozyskanie przychylności słuchaczy poprzez ukazanie ethos mówcy. Różnica, jaka zachodzi pomiędzy początkiem „Pro Archia…” a Oracio de laudibus... polega m.in. na tym, że bliżej nieokreślone zasługi na polu bonae artes z tej pierwszej, w tej ostatniej zostały skonkretyzowane - przypomnienie wcześniej wygłoszonej laudacji. Brak w związku z tym w tekście Cycerona opisanych uprzednio nawiązań intertekstualnych. Co jednak ważniejsze, to stosunek, jaki zachodzi u Arpinaty między frazą o sztukach wyzwolonych a resztą tekstu, zwłaszcza z jego partią argumentatio, w której rzymski mówca, stosując retoryczną amplifikację, wychwala pożytki płynące ze sztuki retoryki a nade wszystko poezji. Obserwujemy tu samą, co u krakowskiego uczonego, relację pomiędzy pojęciem nadrzędnym - optima artes - determinującym temat części początkowej wypowiedzi, a pojęciem względem niego podrzędnym - ars poetica / rhetorica - który określa strukturę tematyczną nie całej, ale większej części mowy[10].

Jeśli hipoteza o echach „Pro Archia…” w interesującej nas mowie jest słuszna, to zauważyć należy, że Jan z Ludziska próbował w swoim tekście naśladować typ wstępu zwany insinuatio[11]. Kwestia ta jednak rodzi pytanie o świadomość teoretycznoliteracką krakowskiego mistrza; pytanie, które wobec niepełności danych biograficznych - zwłaszcza sprawa studiów Jana w Italii - a nadto niewystarczających kompetencji piszącego te słowa, musi tymczasem pozostać bez odpowiedzi.

Jak powiedziano uprzednio, ilościowo i objętościowo największą grupę toposów eksordialnych w mowie tworzą te związane z funkcją pozyskania przychylności słuchaczy, zgodnie z zaleceniami traktatów retorycznych antyku, ale wbrew regułom obowiązującym w kręgu ars praedicandi, w którym obserwować możemy tendencję do upodrzędniania roli captatio benevolentiae na rzecz docilitas i attentio[12]. O tendencji tej świadczą w pierwszym rzędzie same traktaty o komponowaniu kazań, w których główny nacisk położony zostaje na kwestie związane z przedstawieniem i wyjaśnieniem tematu kazania (docilitas) oraz sposobami zainteresowania nim słuchaczy (attentio). Z 50 rozdziałów „Sztuki komponowania kazań” Roberta z Besaveron ponad 30 rozdziałów poświęconych jest kwestiom przedstawiania i dalszego podziału tematu na prothematha, a tylko jeden (r. 24) pobieżnie traktuje o sposobach pozyskiwania przychylności słuchaczy.

Nasz orator wprowadza więc dwukrotnie na przestrzeni wstępu, topos causa scribendi ( podaje przyczynę podjęcia napisania i wygłoszenia mowy) a także na różne sposoby realizowany topos mea mediocritas (topos skromnościowy), wskazując m.in. na brak aptum (a więc szeroko rozumianej odpowiedniości) pomiędzy nim a przedmiotem oracji lub zebranym audytorium. W tym drugim przypadku łączy formuły skromnościowe z pochwałą słuchaczy, jak w w.17 - 38:

 

Cumque etiam […] hunc arduum et venerabilem locum et non tantum a mediocriter doctis, verum etiam ab hiis, qui longius progressi doctrina sunt timendum horrendumque [esse] comminus me hodierna luce vestro consensu et auctoritate ascendisse et ocupasse videam, non possum sane […]

 

W powyżej przytoczonym fragmencie głównym ośrodkiem oddziaływania na słuchaczy jest pathos[13] mówcy. Nasz krakowski mistrz osiąga ten efekt poprzez zastosowanie czysto retorycznej konwencji ewokowania wzniosłości, głównie dzięki odpowiedniemu - t.j. uwznioślającemu - opisaniu miejsca (topographia)[14]. W interesującej nas partii tekstu miejscem tym jest mównica uniwersytecka, która - zgodnie z zasadą pars pro toto - staje się znakiem całego uniwersytetu pojętego jednak nie tylko jako przestrzeń fizyczna, ale także społeczna a przede wszystkim duchowa, w którą na stałe, stanowiąc jej integralną część, wpisani profesorowie i doktorzy. W tym kontekście na szczególną uwagę zasługują przydane wspomnianej przestrzeni epitety, z których pierwszy, arduum (wysoki, stromy), dokonuje hiperbolizacji jej cechy fizycznej: wysokie usytuowanie. Jednocześnie, wraz z czasownikiem ascendo (wchodzić do góry, wspinać się) ukierunkowuje sposób obrazowania tak, by stwarzał sugestię utożsamienia mównicy i uniwersytetu z górą. Kolejny epitet przydany przestrzeni: venerabilis, wyraża jej dodatnią kwalifikację moralno - religijną, która in potentia obecna była już w przymiotniku wcześniejszym. Venerabilis bowiem to tyle, co godny czci, szacunku, więc eo ipso dobry. Uwznioślenie uniwersytetu - w tym i wykładających na nim profesorów i doktorów - polega więc przede wszystkim na wykazaniu jego jeśli nie sakralnego charakteru to przynajmniej związków z dziedziną sacrum, na co wskazuje tak zastosowany sposób obrazowania - metafora uniwersytetu -góry -[15], jak i użyte słownictwo, a zwłaszcza wspomniany już przymiotnik venerabilis. Zastosowana zatem w analizowanym fragmencie konwencja retoryczna ujmuje różnice ilościowe pomiędzy mówcą a słuchaczami, oparte na różnicy status, w kategoriach różnic jakościowych, które określić można przy pomocy opozycji profanum (mówca) - sacrum (słuchacze i cały uniwersytet). Opozycja ta ulega pogłębieniu w kolejnych frazach, w których autor przedstawia transformację wzniosłości w uniesienie (ekstasis).Wzniosła przestrzeń - nie tylko uniwersytet, ale i zebrani profesorowie - wywołuje bowiem u mówcy lęk (timendum), lecz także nabożną cześć (horrendum), które uzewnętrzniają się w jego zachowaniu - non possum sane formidine aut timore aliquo non moveri. Jednak owe afekty (pathos) oratora najsilniej wyrażone zostają w emfatycznym wykrzyknieniu (pathopeia) zbudowanym z trzech synonimicznych grup nominalnych:

 

[…] profecto obstupesco et vocem faucibus herere sencio, qui diu eciam maximum opus, difficillimum iter arduumque negocium ingressum me esse viva voce exclamarem […]

 

Pathos tym samym podporządkowany zostaje zapoczątkowanemu przez odpowiedni opis procesowi ewokowania wzniosłości, stając się, powtórzmy raz jeszcze, głównym środkiem oddziaływania na słuchaczy. Zauważyć należy, że jego zastosowanie we wstępie mowy sprzeczne jest z postulowanymi przez retoryki antyczne zasadami, zgodnie z którymi poruszenie emocjonalne odbiorców poprzez zastosowanie pathopei zarezerwowane było dla argumentatio lub peroratio. Służyło pozyskaniu przychylności słuchaczy dla sprawy wątpliwej (dubium)[16], gdy inne argumenty wydawały się do tego celu niewystarczające. W analizowanym tekście natomiast służy przede wszystkim celom panegirycznym.

Szukając źródeł powyżej opisanej frazeologii i schematów deskryptywnych należy wskazać na powstałe ok. I -III w. po Chr. piśmiennictwo łacińskie, które wobec zmian zaszłych w strukturze społecznej Rzymu - upadek republiki i powstanie cesarstwa - musiało wytworzyć szereg sposobów różnicowania audytorium. To ostatnie bowiem przestało być grupą względnie sobie równych obywateli. Pojawiła się wyrastająca ponad wszystkich osoba władcy i instytucja dworu cesarskiego[17]. Oczywiście w przypadku interesującego nas tu autora nawiązanie do retoryki okresu cesarstwa nie jest bezpośrednie, ale zapośredniczone w literaturze średniowiecza, która zwłaszcza do tej ostatniej właśnie się odwoływała. I tak konwencja wywyższania cesarza i jego najbliższego otoczenia poprzez ich sakralizację - a więc do przedstawiania różnic ilościowych w kategoriach różnic jakościowych - pojawia się od ok. XII wieku w piśmiennictwie - zwłaszcza epistolografii - kurii papieskiej[18]. Następca Piotra bywa w nim określany jako bóg na ziemi, słońce ziemskie itp., a więc przy pomocy określeń przejętych bezpośrednio z panegiryków ku czci cesarzy rzymskich. Te same formuły oraz związane z nimi deskrypcje osoby i miejsca zmierzające do ich deifikacji i sakralizacji - z wykorzystaniem oczywiście wspomnianej retoryki wzniosłości - wykorzystane zostają także przez oratorstwo uniwersyteckie. Przykładem tego mogą być opisane przez Kowalczykową[19] mowy powstałe w Akademii Krakowskiej w pierwszej połowie XV wieku, w których rektor przedstawiony zostaje jako odpowiednik Boga, drugi Bóg rządzący mikrokosmosem - uniwersytetem. Sakralny charakter tego ostatniego doskonale oddaje Recommendatio Skarbimierczyka[20], który nazywa wszechnicę „tronem bożym” a profesorów poszczególnych fakultetów aniołami przed tronem tym czuwającymi.

Najbliższym więc kontekstem, w którym należy rozpatrywać analizowany fragment Oracio de laudibus... jest średniowieczne oratorstwo uniwersyteckie i epistolografia wieków średnich. Poprzez te właśnie dziedziny piśmiennictwa krakowski uczony, mniej lub bardziej świadomie sięga do osiągnięć topiki, frazeologii, schematów opisu do retoryki cesarstwa, od której jednak odżegnywali się humaniści włoscy współcześni naszemu autorowi, kładąc za wzór do naśladowania teksty Cycerona, gdzie topiką eksordialną rządzi podstawowa dla rzymskiego republikanizmu idea równości (aequitas) wszystkich obywateli, oparta na antropologicznej koncepcji równości ludzi jako istot w jednakowym stopniu obdarzonych przez naturę pierwiastkiem rozumu (ratio). Stąd też, jak u Arpinaty, w mowach Barzizzy, czy traktacie - liście Leonarda Bruniego brak właściwych Oracio de laudibus... formuł tak silnie deprecjonujących osobę autora oraz fragmentów o charakterze panegirycznym, w których różnice społeczne pomiędzy nadawcą a odbiorcą ujmowane byłyby w kategoriach różnic jakościowych.

Jednocześnie, jak gdyby wbrew opisanym powyżej praktykom, Jan z Ludziska rezygnuje ze stosowania usankcjonowanej tradycją tytulatury, która odzwierciedlała pozycje społeczne członków audytorium. Jak pokazuje praktyka współczesnych naszemu autorowi mówców związanych z Akademią Krakowską, rozróżniali oni wśród słuchaczy wysokie duchowieństwo, w tym przede wszystkim kanclerza uniwersytetu: arcybiskupa krakowskiego (jeśli oczywiście był obecny), stosując wobec nich tytuły: patres lub domini z dookreślającym przymiotnikiem reverendissimi, dalej rektora uniwersytetu, którego nazywano dominus itd.. Nasz uczony w miejsce wymienionych tytułów określa swoich słuchaczy mianem patres i doctores, viri z epitetami clarissimi, ornatissimi itp.. Już jeden z pierwszych badaczy spuścizny mistrza krakowskiego, ks. Jan Fijałek, zauważył charakterystyczną cechę pisarstwa Jana - zwłaszcza porzucenie epitetu reverendissimi na określenie duchowieństwa - przypisując sympatiom husyckim[21] profesora wydziału sztuk. Tezę o husyckiej orientacji krakowskiego mistrza podważył przekonująco Nadolski[22]. Nie wyjaśnił on jednak przyczyny opisanego powyżej odejścia krakowskiego mistrza od średniowiecznej tradycji. Jest nią, jak sądzę, naśladownictwo mów humanistycznych, w których patres i doctores nazwami zwyczajowo stosowanymi na określenie słuchaczy, nawet wysokiego duchowieństwa.

                Po eksordium zakończonym prozopopeją, w której mówca swoje wewnętrzne obawy związane z czekającym go zadaniem wygłoszenia oracji wkłada w usta postaci fikcyjnych stanowiących personifikację pojęć ogólnych następuje krótkie objętościowo divisio a następnie główna część tekstu - argumentatio. Cechą najbardziej znamienną osnowy jest to, że rozkład problematyki w niej zawartej daleki jest od uporządkowania, a przynajmniej porządek ten przy pobieżnej lekturze trudno wykryć. Przyczyna takiego stanu rzeczy leży przede wszystkim w fakcie, że autor sięga w Oracio de laudibus... do metody kompozycyjnej, którą David Robey w odniesieniu do De ingenuis moribus określa mianem asocjacyjnej[23]. Pozwala ona autorowi wybiegać poza aktualnie poruszaną problematykę w stronę tematów mających swą pełną eksplikację w dalszych partiach tekstu; poszerzać dyskutowane kwestie wskazaniem innych, częściowo z nimi związanych, ale w samej mowie lub traktacie nie rozwiniętych. Na poziomie dispositio znakiem tej metody będzie więc, jak łatwo się domyślić, amplifikacja a dokładnie jej odmiana zwana digressio.

W części pierwszej niniejszego artykułu wskazaliśmy na dwudzielną budowę osnowy złożonej z części pierwszej, która jest właściwą pochwałą elokwencji, i części drugiej, stanowiącej zachętę słuchaczy (studentów) do oddania się studiom na Akademii Krakowskiej. Choć twierdzenie to jest słuszne, to jednak uzupełnić je trzeba istotną uwagą, że w ramach pierwszej części mowy ( argumentatio) wyróżnić możemy dwa etapy argumentacji. Pierwszy z nich skierowany jest w głównej mierze do zebranych profesorów i notabli. Otwiera go konstatacja - wyrażona przy pomocy sparafrazowanego fragmentu De oratore -[24], że spośród wielu sądów, jakie wypowiedziano na temat elokwencji najbardziej godne zapamiętania (memoratu digne) wydają się autorowi twierdzenia Krassusa, które też Jan przytacza i opatruje odpowiednim komentarzem. Obydwa bezpośrednimi zapożyczeniami z De oratore Cycerona, w którym wspomniany rzymski senator stanowi porte parole autora.[25] Samo, na wzór platońskich dialogów ułożone dzieło, znane było średniowieczu i pierwszym prehumanistom w zniekształconej formie. Dopiero odkrycie przez Landriniego w 1421 r. pełnej wersji traktatu przyczyniło się do jego niesłychanej popularności, której przyczyny leżą nie tylko w szerszym zakresie problematyki poruszanej w tym późnym dziele Arpinaty, ale przede wszystkim w przedstawionej w nim koncepcji retoryki (i retora), zwłaszcza w jej relacjach do życia społecznego[26]. Choć mowa naszego krakowskiego mistrza wykazuje w wielu miejscach istotne zależności od De oratore, które przejawiają się nie tylko w postaci cytatów jawnych, ale także a może przede wszystkim parafraz fragmentów czy zapożyczeń niektórych idei przedstawionych w dialogu Cycerona, to jednak trudno jednoznacznie i bez cienia wątpliwości stwierdzić, że nasz krakowski mistrz znał całość antycznego dzieła. Przeciwnie, fakt, że wszystkie zawarte w oracji cytaty oraz wspomniane parafrazy czy przejątki myślowe pochodzą z początkowych partii księgi pierwszej De oratore oraz, że same cytaty wykazują istotne zniekształcenia w stosunku do oryginału, każą przypuszczać, że Jan z Ludziska zapoznał się chyba tylko z księgą pierwszą dialogu a najprawdopodobniej z jej fragmentami. Źródłem takowych, obok przywiezionych z Padwy przez krakowskiego mistrza tekstów[27], mogły być, dziś nam nieznane, wypisy czy florilegia.

Pierwszy, w kolejności przytoczenia, cytat z Cycerona, wprowadza słuchaczy w sam środek problematyki roli elokwencji w życiu społecznym. Podkreślone w nim zostają z jednej strony siła retoryki, dzięki której możliwe jest kierowanie wolą ludzi, z drugiej natomiast optymalne warunki jej rozwoju, które stwarza społeczeństwo żyjące w pokoju i pokój miłujące:

 

Quid prestabilius videtur quam posse dicendo tenere hominum cetus, mentes allicere, voluntates impellere, quo velit, unde autem velit, deducere? Hec una res in omni libero populo, maxime in pacatis tranquilisque civitatibus precipue semper floruit semperque dominata est.

 

Należy zwrócić uwagę, że powyższe twierdzenie nie funkcjonuje w obrębie argumentacji na prawach stawianej hipotezy, która ma być udowodniona, ale samo w sobie jest dowodem ex auctoritate tezy o wielkości i powadze siły elokwencji. Dowód ten jest o tyle akceptowalny, o ile przyjmie się za niewątpliwą przesłankę większą, że o wielkości i dostojeństwie sztuki decyduje jej praktyczny charakter (utilitas). Zważywszy, że to właśnie specyficznie pojęty praktycyzm czy utylitaryzm staje się w tekście podstawowym ale nie jedynym kryterium oceny godności sztuk, w tym samej elokwencji, zasadne staje się pytanie o stopień uznania przez audytorium słuszności tego kryterium.

                Dominującym w średniowieczu miernikiem wyższości danej sztuki była przede wszystkim godność właściwego jej przedmiotu[28]. Pierwocin tego poglądu szukać należy w starożytności greckiej, która na Europę średniowieczną oddziaływała początkowo za pośrednictwem pism patrystycznych i fragmentów dzieł takich filozofów, jak Platon czy Plotyn, a wraz z napływem arabskich tłumaczeń traktatów Arystotelesa twórczości tego ostatniego. Klasyczne sformułowanie kryterium godności nauk odnaleźć można w wielokrotnie w wiekach średnich komentowanej rozprawie „De anima”, w której Stagiryta pisze:

 

Chociaż wszelką naukę uważamy za rzecz piękną i wartościową, przenosimy jednak jedną nad druga już to dla jej większych subtelności, już to dla jej przedmiotu wznioślejszego i bardziej godnego podziwu[29].

 

Nowość, jaką w interesującej nas kwestii przyniósł wiek XV polega w pierwszej mierze na wprowadzeniu drugiego kryterium oceny, kryterium praktycystycznego, które wyrażało się w takich wartościach, jak dobro państwa i społeczeństwa. Przyjęcie go w środowisku polskim tłumaczyć można z jednej strony rosnącym w naszym kraju wpływem viae modernae[30], w tym przede wszystkim twórczości Burydana[31], z drugiej natomiast konkretną sytuacją polityczną - rodząca się świadomość narodowa, unia z Litwą[32] - w jakiej znalazła się Rzeczpospolita w pierwszych dziesięcioleciach piętnastego stulecia. Należy jednak podkreślić, że uznanie przez mistrzów krakowskich nowego miernika wartości nauk, równoznaczne było z traktowaniem go jako kryterium komplementarnego, rzadziej konkurencyjnego w stosunku do kryterium godności przedmiotu. Postawę ilustruje najlepiej przykład wspomnianego już Pawła z Worczyna, który w komentarzu do „De anima” z 1417 roku zastanawia się nad pytaniem kto jest ważniejszy: praktyk czy teoretyk. W odpowiedzi na nie, by przytoczyć słowa Rebety, „Paweł posłużył się dwoma kryteriami wartościowania, tj. kryterium metafizycznym, które wyraźnie nie zostało sformułowane, ale implicite mieściło się w tej wypowiedzi, i kryterium praktycystycznym, wyrażającym się w interesie państwa i społeczeństwa […]. Z punktu widzenia zatem kryterium metafizycznego rzeczą bardziej pożądaną jest, by wszyscy ludzie oddali się kontemplacji: simpliciter dicendo melius esset omnes homines esse speculativos quam practicos.”[33] Jednak sytuacja taka byłaby zgubna dla państwa, gdyż si omnes homines essent speculativi, perirent communitates et pollicie[34]. Konkluzją tych rozważań jest stwierdzenie, że pomiędzy praktykami a teoretykami powinna istnieć swoista ilościowa równowaga; że pod pewnymi względami lepsi ci pierwsi, pod innymi drudzy; że w końcu jednaką wartość posiadają nauki społeczne i teoretyczne. Utrzymane w podobnym duchu wypowiedzi odnaleźć można i u innych szkolarzy Akademii Krakowskiej, by wymienić Piotra z Sienna[35], Stanisława ze Skarbimierza, czy anonimowych komentatorów „Metafizyki” z lat 1423 i 1433[36].

Jak zatem wynika z tej pobieżnej i tym samym niepełnej charakterystyki, obrane przez Jana z Ludziska kryterium oceny sztuk oraz, co ukażą dalsze analizy, kierunek jego argumentacji wychodziły naprzeciw dominującym na wszechnicy krakowskiej w pierwszej połowie XV wieku tendencjom praktycystycznym.

Zapożyczone z De oratore słowa opatrzone zostają odpowiednim komentarzem, który organizuje strukturę tematyczną całego akapitu, i który uznać można raczej za ilościowe niż jakościowe rozwinięcie myśli Krassusa. Najpierw więc Jan z Ludziska jako egzemplifikację tej ostatniej podaje przykład Cycerona, uznając go z człowieka, który w stopniu najwyższym opanował sztukę elokwencji:

 

 Et quam vim aliam in Cicerone illo nostro summo in dicendo viro ac principe, cum Milonem vita dignum fore demonstrare conabatur, regnasse existimatis, quam illam ipsam eloquenciam ac vim oratoriam, que in ipso principatum suum collocare statuit et eloquencie principem appellari?

 

Należy zwrócić uwagę, że funkcjonująca w średniowieczu[37] na zasadzie komunału formuła: Cicero- rex/ princeps eloquentii/ dicendi zostaje w powyższym passusie odnowiona poprzez przywołanie obok samego imienia Cycerona także konkretnego faktu z jego życia w celu uzasadnienia przyznanego Arpinacie pierwszeństwa w sztuce wymowy. Tym samym też pierwotna antonomazja przekształca się w exemplum typu brevitas[38]. W perspektywie struktury tematycznej tekstu, przywołany ustęp umożliwia natomiast autorowi rozpatrzenie zarysowanej w cytacie z De oratore koncepcji retoryki w jej relacji do osoby doskonałego mówcy, którego wzorem staje się właśnie Cyceron. I tak cały fragment (w.w. 103 - 121) do momentu przywołania drugiej zapowiedzianej już myśli Krassusa, służy zbudowaniu parenetycznego obrazu Arpinaty. O wielkości tego ostatniego świadczyć mają m.in. słowa Apoloniusza zaczerpnięte z „Żywotów” Plutarcha[39], po których, nieco more scholastico, w tej samej funkcji przytoczona zostaje wypowiedź Seneki[40] a dalej krótkie wyjaśnienie dlaczego monarcha philosophiae moralis przyznał najwyższą cześć i chwałę Arpinacie:

 

Et quare Apollonium illum gravissimum in dicendo virum tam luculentissima oracione ad Ciceronis laudem fretum esse putatis, nisi eius oracione omni lepore referta victus extitisset? Constat namque ipsum talibus verbis usum fuisse:” Ego te laudo equidem et admiror, Cicero, quod reliquam unam ac solam que supererat, doctrine et eloquencie gloriam per te nobis auferri et ad Romanos transferri video, ut nichil iam precipue laudis apud nostros relinquatur” Ac Senecam moralis philosophie monarcham nonne huihusmodi sentenciam libris iius De declamacionibus interseruisse vidimus: „Quidquid Romana facundia habet, quod insolenti Grecie aut opponat aut preferat, circa Cicoronem effloruti. Omnia enim ingenia, que lucem nostris studiis attulerunt, tunc nata sunt”. Et qua racione tanta auctoritate virum omne Romani eloquii decus et gloriam Ciceroni tribuisse existimatis, nisi divina eius et immensa eloquencja, que tanta in ipso fuit, quanta umquama im alquo mortali vel inverniri vel excogitari possit?

 

Omówiony dotąd wyimek mowy podawany był w literaturze przedmiotu[41] jako przykład wpływu na piśmiennictwo polskie pierwszej połowy XV wieku prądów humanistycznych z charakterystycznym dla nich kultem Cycerona - mówcy. Choć opinia ta wydaje się słuszna, wymaga jednak komentarza, który dotyczy z jednej strony wykorzystanych przez Jana z Ludziska do tworzenia wizerunku rzymskiego retora źródeł, z drugiej typu przypisanych mu cech.

                Co do kwestii pierwszej, jak już powiedziano, autor nasz oparł się w konstruowaniu idealnego obrazu Arpinaty na Senece i Plutarchu. Powszechną jednak praktyką w XV stuleciu było wykorzystywanie do analogicznych celów nowo odkrytych mów i listów samego Cycerona, co dawało możliwość pełniejszego uchwycenie wieloaspektowej osobowości rzymskiego retora[42]. Sposobności takiej nie stwarzały natomiast pisma Seneki, który tym samym stawał się w interesującym nas okresie trzeciorzędnym źródłem informacji o antycznym mówcy. Autor natomiast „Żywota Demostenesa i Cycerona”, choć doceniany przez humanistów, wydawał się im niesprawiedliwie przedkładać greckiego krasomówcę nad Arpinatę. Jak zauważa Hans Baron[43], jako alternatywę dla jednostronnego przedstawienia postaci antycznego mówcy w utworze Plutarcha, Leonardo Bruni Aretino napisał około 1415 roku „Cicero Novus”[44] - biografię wyznaczająca standardy gatunku dla bez mała całego renesansu. Choć stawianie tych samych wymagań piśmiennictwu Jana z Ludziska co tekstom włoskich luminarzy humanizmu jest, biorąc pod uwagę chronologię i geografię przemian społeczno -kulturowych zachodzących w XV wieku, nie całkiem prawomocne, gdyż może prowadzić do niewłaściwej, ahistorycznej oceny dorobku krakowskiego mistrza, to jednak uzmysławia doskonale, że dorobek ten prezentuje początkową fazę asymilacji nowego prądu; że literacki portret Cycerona zawarty w analizowanej mowie oparty został przynajmniej w części Seneka - na znanych już w wiekach poprzednich - i do tego samego celu wykorzystywanych - źródłach.

Tytuł „Cicero Novus” posiadał jednak także głębszy sens. Nowy Cyceron był bowiem antytezą dla Cycerona starego, takiego, jakim znały go wieki średnie: „króla” retoryki w jej aspekcie teoretycznym, a więc kodyfikatora reguł ozdobnego mówienia, oraz filozofa, który prowadził swe życie w samotności, z dala od spraw państwowych[45]. „Nowy Cyceron” dla Bruniego a wcześniej dla Salutatiego i Wergeria stał się przede wszystkim mężem stanu. Dokładnie rzecz ujmując, by posłużyć się słowami Barona, stał się politykiem i filozofem. Jako konsul służył państwu, jako filozof, przyswoił światu łacińskiemu myśl filozoficzną Grecji: Ita solus, ut credo [tj. Leonardo Bruni], hominum duo maxima munera et difficillima adimplevit[46]. Choć humaniści na ogół traktowali te dwie dziedziny życia Arpinaty jako względem siebie komplementarne, to jednak przejawiali skłonność do eksponowania obywatelskiego, społecznego zaangażowania antycznego mówcy. Tendencja ta, o której istnieniu przekonuje nawet pobieżne zaznajomienie się z odpowiednimi tekstami Salutatiego czy Wergeria[47], warunkowana była przede wszystkim realizowanym podówczas programem odnowy „sztuki elokwencji” i, zapożyczoną z Cycerona, koncepcją państwa jako dobra wspólnego, głoszoną zwłaszcza w kręgu tzw. humanizmu obywatelskiego[48]. Skoro bowiem państwo jest dobrem wszystkich obywateli, to wszyscy obywatele winni o nie dbać poprzez czynne uczestnictwo w życiu społecznym i politycznym. Najlepszą formą tego uczestnictwa jest artystyczna wymowa, bo przecież, jak mówił Leonardo Bruni, któż lepiej niż mówcy potrafi potępiać występki i chwalić cnotę, skłaniać zgromadzenie do podjęcia najlepszej dla ojczyzny decyzji itd.[49] W świetle tego zatem odnowa krasomówstwa, a więc oparcie go na wzorach starożytnych, uznana zostaje przez humanistów za pierwszoplanowe zadanie do wykonania. Osoba Cycerona wykorzystywana jest w powstałych wówczas tekstach jako doskonała egzemplifikacja wymienionych tu idei a także, zgodnie z renesansową historiozofią, która w antyku widziała okres optymalnego rozwoju ludzkich możliwości i przez to godny do naśladowania wzór, jako owych idei źródło i ostateczne uprawomocnienie.

U Jana z Ludziska niewątpliwie humanistyczne wydaje się samo hołdownicze podejście do Arpinaty, którego osoba, jak u Bruniego, staje się w mowie miernikiem postaw współczesnych ludzi. Jednak w przeciwieństwie do „Cicero Novus” rola elokwencji w politycznej działalności samego Cycerona oraz jego zaangażowanie w życie obywatelskie Rzymu nie zostają w tekście dostatecznie podkreślone. Choć bowiem cały analizowany tu ustęp otwiera przykład obrony Milona, wskazujący na związki retoryki z prawem, to jednak potencjał treściowy czy ideowy, jaki niesie to exemplum w dalszych frazach, jak widzieliśmy, nie zostaje w pełni wykorzystany. Zamiast problematyki społecznej funkcji wymowy Arpinaty Jan z Ludziska podejmuje natomiast rozważania na temat idei translatio studii, której realizację wiąże właśnie z osobą Cycerona; idei, która nie była przecież obca włoskim humanistom, ale której pojawienie się, biorąc pod uwagę dotychczasowy tok dyskursu, jest co najmniej zaskakujące. Autor De oratore, tak poprzez przytoczone cytaty, jak i ich odautorski komentarz, urasta zatem w mowie do rangi fundatora rzymskiej cywilizacji; tego, który z Grecji przeszczepił naukę (doctrina) i elokwencję na grunt rzymski.

Janowi z Ludziska przywołana koncepcja translatio studii umożliwia ześrodkowanie uwagi na kwestii wzajemnych relacji elokwencji i wiedzy (doctrina).

Na podstawie sugestii płynących z dotychczas analizowanych partii mowy, można je określić jako relacje współwystępowania: nauka i elokwencja istnieją (istniały) w jednym podmiocie - Cyceronie. więc naznaczone stosunkiem sąsiedztwa czasowego i przestrzennego. Dalszy tok dyskursu zmierza do uszczegółowienia owych związków, do ściślejszego powiązania elokwencji i nauki. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest przytoczenie drugich, zapowiedzianych uprzednio, słów Krassusa:

 

Sed iterum Crassum loquentem audiamus: „Quid enim est tam admirabile, quam ex infinita multitudine hominum existere unum, qui id, quod omnibus natura sit datum, vel solus vel cum prepaucis facere vel verbis exprimere possit?”

 

Cytat ten pochodzi, jak i poprzedni, z De oratore, gdzie tworzy swoistą jednozdaniową dygresję w ramach głównego tematu wywodów rzymskiego senatora:

 

Quid enim est aut tam admirabile, quam ex infinita multitudine hominum existere unum, qui id, quod omnibus natura sit datum, vel solus vel cum prepaucis facere possit. (De or. I, VII, 31)

 

Porównanie dwóch powyżej przytoczonych wersji cytatu - oryginalnej i występującej u Jana z Ludziska - ujawnia, że ta ostatnia w stosunku do samego tekstu Arpinaty została poszerzona o frazę: vel verbis exprimere. Jak sądzę owo „rozszerzenie”, dokonując radykalnej zmiany pierwotnego sensu cytowanego zdania, umożliwia oratorowi wykorzystanie wyrażanego przez nie sądu w charakterze argumentu na rzecz łączności wiedzy i elokwencji.

Zgodnie z intencją znaczeniową interesującej nas partii dialogu Cycerona: id, quod natura omnibus sit datum, rozumieć można jako cechę wrodzoną, możliwość mówienia (ingenium loquendi)[50], a zatem własność człowieka, która sytuuje się po stronie natury, jest jej darem, i dzięki której człowiek przewyższa wszystkie zwierzęta. Czasownik facere kształtować, doskonalić[51] - odnosi się do procesu kształtowania, doskonalenia cechy mówienia przy pomocy sztuki. Czynności tej dokonuje ów człowiek albo sam solus - albo też z niewielką liczbą ludzi - perpaucis z domyślnym dopełnieniem hominum. To zatem, co wyraża czasownik facere przynależy do sztuki (ars). Całe zdanie więc można przetłumaczyć w następujący sposób:

 

 Na podziw zasługuje więc to, że wśród wielkiej liczby ludzi istnieje jeden, który cechę mówienia właściwą wszystkim istotom ludzkim potrafi sam lub z towarzyszeniem niewielu osób udoskonalić ( tak, że - w domyśle - może przy jej pomocy kierować czynami ludzi, pociągać ku sobie umysły).

 

 W interesującej nas mowie analizowany cytat - z rozszerzeniem - Nadolski przekłada w następujący sposób:

 

Co bowiem jest tak niesłychane jak to, że wśród niezliczonej ilości ludzi istnieje jeden, który to, co z natury zostało dane wszystkim, on albo sam jeden może sprawić i słowami wyrazić, albo niewielu tylko ludzi[52].

 

Co jest przedmiotem czynności wyrażonej przez czasowniki facere i exprimere? Co oznacza w zmienionym kontekście fraza id, quod natura omnibus sit datum? - pytania te oddają podstawowe problemy interpretacyjne, które pojawiają się przed odbiorcą powyższego przekładu (a także oryginału). Chciałbym w tym miejscu na zasadzie hipotezy zaproponować dwie odmienne, ale wzajemnie się niewykluczające, translacje (i eksplikacje) omawianego fragmentu. W pierwszej z nich czasownik facere traktuję jako synonim exprimere. Takie zestawienie częściowo bądź całkowicie synonimicznych wyrazów, zwłaszcza czasowników w klauzulach zdań, jest charakterystyczną cechą stylu Jana, który w tym zakresie nie odbiegał od praktyki współczesnych sobie pisarzy. Czasownik exprimere, jak sądzę, oznacza natomiast: wyrażać, artykułować, wydobywać z siebie. W takim też sensie został użyty nieco dalej (w. 148). Jego znaczenie precyzuje ablativus modi: cum perpaucis verbis. Perpaucis więc w tym kontekście jest przymiotnikiem w ablatiwie określającym oddzielone od niego hyperbaton - verbis. Problem pozostaje jednak ze wskazaniem funkcji przymiotnika solus. Jeżeli jednak poprzedzające go vel odczytamy nie jako „albo”, ale „nawet”, „zaiste”, to wtedy omawiany wyraz będzie podmiotem zdania. Sens zatem tego ostatniego przedstawiałby się następująco: wśród wielu ludzi istnieje jeden, który to, co przez naturę wszystkim ludziom zostało dane, a więc całość przyrodzonych właściwości człowieka, może sam jeden wyrazić niewielką ilością słów.

                Według drugiej interpretacji, czasownik facere oznacza „zajmować się czymś” (także w sensie pracy naukowej). Jego przedmiot zostaje określony przez zdanie podrzędne przydawkowe quod natura omnibus sit datum, które, jak w translacji uprzedniej, denotuje naturę ludzką. W tym ujęciu, fraza vel solus vel cum perpaucis facere odnosiłaby się do procesu naukowego poznania, natomiast fraza końcowa vel verbis exprimere do czynności wyrażania wyników tego poznania przy pomocy słów.

                Zarówno w pierwszej jak i w drugiej propozycji interpretacyjnej, zdanie quod natura omnibus sit datum przetłumaczono jako „to, co przez naturę wszystkim ludziom zostało dane”. Tak określony przedmiot poznania eo ipso przywołuje filozofię przyrody jako dziedzinę wiedzy / nauki, pod którą podpada[53]. Jeśli jest to trafne spostrzeżenie - podobnie jeśli trafna jest jedna z hipotez translacyjnych, to cała wypowiedź Krassusa, w perspektywie funkcji spełnianych przezeń wewnątrz dyskursu argumentacyjnego, stanowi jedno z uzasadnień włączenia w obręb dyscyplin właściwych retoryce, philosophia naturalis. Jednak analizowany tu passus może odnosić się także do wiedzy w ogóle, bez dalszej specyfikacji w postaci zaliczenia jej do tej czy innej kategorii w systemie nauk. Tym samym cytat z De oratore powtarza podstawową parę pojęć - i denotowanych przez nie własności - wyakcentowanych w osobie Cycerona: doctrina - eloquentia. W ten sposób, jak już powiedziano, uściśla charakter relacji zachodzących między nimi, który najpierw oparty na związku współwystępowania, obecnie zostaje ujęty jako związek zależności tego rodzaju, że doctrina potrzebuje eloquentiae jako środka wyrazu. W pełni zależność wyrazi Jan z Ludziska w dalszych partiach swej mowy, zwłaszcza w przytoczonym exemplum o filozofie, którego poznanie jest niczym skoro nie potrafi on jego rezultatów ozdobnie i elegancko przedstawić. W tym punkcie naszych rozważań istotne jest jednak samo podkreślenie w tekście owych związków między doctrina a eloquentia[54] połączone z przyznaniem im statusu cech dystynktywnych określających idealnego mówcę. Proces dochodzenia do tej ostatniej konkluzji w obrębie interesującego nas tu dyskursu można opisać jako przejście od szczegółu do ogółu. Najpierw więc zostaje przedstawiona osoba Cycerona jako wzoru idealnego mówcy, któremu, mocą autorytetów: Apoloniusza i Seneki, przypisano wiedzę i umiejętność ozdobnego mówienia. Jak już wielokrotnie powiedziano, związek między dwoma ostatnimi oparty jest w tym przypadku na zasadzie współwystępowania. Owo współwystępowanie wiedzy i elokwencji w idealnym mówcy zostaje podniesione do rangi ogólnej normy, w czym szczególna rola w tym względzie przypada właśnie wspomnianym słowom Krassusa, które stanowią moment przejścia od faktu jednostkowego Cyceron - do konstruowania wizerunku idealnego mówcy w ogóle, w tym sensie, że wyrażają wprost ideę elokwencji i nauki jako cech istotnościowych idealnego oratora.

Następujący po analizowanym fragmencie akapit zamyka konkluzja, że tym, co wyróżnia człowieka wśród zwierząt jest mowa:

 

Quid enim iocundius homini in hac fragili caducaque vitaesse potest, quam unum se admirandum prebere omnibus et eo dicente omnes conticescere et eius verba admirari et in eo ipso, in quo homines maxime bestiis prestant, in hoc ipso homines superare? In hoc enim a bestiis ac animalibus brutis differimus, quod loquimur inter nos et quod exprimere in dicedo sensa possumus.

 

Wyrażona w przytoczonym fragmencie myśl - mowa jako cecha typowo ludzka (De oratore (I, 4, 5) - była bardzo często przywoływana przez humanistów w dyskusjach o godności istoty ludzkiej[55]. Poggio w liście do Guarina Veronesego, by poprzestać na jednym przykładzie, napisał:

 

[…] haud scio an sit omnium prestantissimum quod ea [natura] nobis elargita est, usum atque rationem dicendi sine quibus neque ratio ipsa neque intellectus quicquam ferme valerent. Solus est enim sermo quo nos utentes ad exprimendam animi virtutem ab reliquis animantibus segregamur.[56]

 

W analizowanej mowie spełnia ona funkcję kolejnego niejako podsumowującego dotychczasowe rozważania argumentu na rzecz wyższości elokwencji. Skoro bowiem mowa to diferentia specifica istoty ludzkiej, tym samym jej doskonalenie, a więc przekształcanie w artystycznie wypielęgnowaną wymowę jest eo ipso procesem doskonalenia człowieka. Stąd też, jak sugeruje autor, doskonały retor staje się doskonałym człowiekiem wzbudzającym podziw wszystkich ludzi. W ten sposób w obręb dyskursu zostaje wprowadzona nowa w stosunku do dotychczasowych rozważań myśl o laus et gloria jako najprzyjemniejszych nagrodach czekających człowieka w ziemskim życiu.[57] Jako jedyny warunek ich zdobycia podaje nasz autor opanowanie przez jednostkę sztuki elokwencji, ale jednocześnie nie precyzuje bliżej zależności, jakie zachodzą pomiędzy sławą a studium retoryki. W wyniku tego, można przedstawić dwie, wzajemnie się niewykluczające interpretacje analizowanego wyimka. Obydwie za najbliższy kontekst wspomnianej idei uznają humanistyczną antropologię i właściwy jej pogląd, że sława jest widomym znakiem cnotliwości danego człowieka, że jest społeczną nagrodą za jego cnoty[58].

Według pierwszej z nich, elokwencja dlatego wiedzie do chwały, że artystycznie wypielęgnowana wymowa, poprzez którą obywatel uczestniczy w życiu politycznym państwa[59], stanowi medium umożliwiające cnocie zaistnienie w społecznej przestrzeni, ujawnienie się. Według drugiej natomiast, zależność między studium elokwencji a sławą jest tego typu, że pierwsze umożliwia zdobycie mądrości - sam Jan ujmie elokwencję jako swoistą naukę uniwersalną, która obejmuje takie dziedziny wiedzy, jak etyka czy filozofia naturalna, by dalej stwierdzić wprost: eloquentia sapientia est - która w bliskich humanistom stoicyzmie i arystotelizmie a także w samym chrześcijaństwie uznawana była za cnotę par excellance[60].

Po frazie o sławie ludzkiej i mowie jako cesze wyróżniającej człowieka od zwierząt Jan z Ludziska porusza problematykę relacji pomiędzy sztuką elokwencji a innymi dziedzinami wiedzy, konstruując swoistą definicję retoryki. Przejście do wskazanych zagadnień warunkowane jest w perspektywie lokalnej dyskursu potrzebą sprecyzowania wskazanego uprzednio stosunku eloquentiae do doctrinae, a dokładniej bliższego określenia zawartości znaczeniowej terminu doctrina. Jednak ma ono także uzasadnienie w płaszczyźnie globalnej tekstu, bo stanowi realizację wyrażonego we wstępie zadania, jakim jest wskazanie celu i przedmiotu retoryki: ipsius proprium officium et munus. W związku z pojawieniem się tej problematyki - sztuka retoryki i właściwe jej zadanie - autor nasz rezygnuje z ujęcia elokwencji jako pewnej koncepcji antropologicznej na rzecz sztuki retoryki jako nauki w jej relacjach do dziedzin wiedzy współtworzących uniwersyteckie curriculum. Towarzyszy temu, choć, jak się przekonamy poniżej nie w pełni konsekwentna, zmiana stosowanej na określenie przedmiotu mowy terminologii: dotychczas - tj. w ramach rozważań o idealnym mówcy - używane przez oratora nazwy: vis eloquencie / oratoria, ustępują miejsca terminowi ars oratoria, który wskazuje jednoznacznie, że aktualny dyskurs dotyczy właśnie dyscypliny naukowej jako zespołu sądów o pewnym przedmiocie.

               

Ceterum quod mihi facultatis genus dabitis quamve doctrinam aut studium quamque artem liberalem aut humanitatis officium, quod ab ista oratoria vi amoveri vel disiungi possit? Nonne omnes itaque eo sibi coniuncte affixeque sunt, quod nullo umquam opere vel remedio ab ea seperari et evelli possit?

 

W przytoczonym passusie pierwszy raz w sposób tak jednoznaczny zostaje wyrażona uprzednio jedynie sugerowana istotna łączność między elokwencją a innymi sztukami. Charakterystyczne, że na określenie tej pierwszej stosuje nasz autor, w czym widzieć można wspomnianą już niekonsekwencję terminologiczną, nazwę vis oratoria, która w tym kontekście, jak można przypuszczać, oznacza umiejętność przekonywania (persuadere) związaną ściśle z, by posłużyć się współczesnym nazewnictwem, owym porządkiem naddanym, jaki do wypowiedzi wprowadza sztuka retoryki, a więc ze stosowaniem figur myśli i słów. Potwierdza to następne zdanie, które po stronie elokwencji sytuuje wszystkie formalne zalety wymowy: ornatus, suavitas, lepor, elegancia:

 

Quidquid enim eloquencie aut ornatus in moralis naturalisve philosophie libris invenies, quidquid denique in omni litterarum genere iocunditatis et elegancie inesse senseris, huic proprium arti artibuendum est, huic dandum huicque libere concedendum.

 

Sam w sobie fragment powyższy ukazuje zatem typowo średniowieczną ideę ograniczenia retoryki do sfery elocutio. W tym ujęciu elokwencja byłaby jedynie sztuką ozdobnego mówienia, pomocą, jak sugerował to drugi cytat z De oratore, w wyrażaniu treści naukowych. W podobnym tonie wypowiadał się na interesujący nas temat Stanisław ze Skarbimierza[61], wedle którego:

 

Qui fundant per grammaticam, adornant per rhetoricam […]

 

Jednak sformułowana przez Jana z Ludziska definicja retoryki zostaje w dalszych partiach tekstu poszerzona:

 

Si ergo quod suum dici potest assumet et secum tenere vellet, nullam philosophiam haberemus, nullos legum codices, sed omne litterarum genus concidisse et prostrahi videres ac solam vim oratoriam regnare cerneres et ipsam solam omnis glorie, honoris et ornamenti principatum, locum et sedem obtinere et occupare. Nam si res naturales eloqencia proferimus, morales eloquencia emittimus, leges eloquencia pronunciamus, historias eloquencia narramus, fabulas eloquencia raciocinamur, omnes denique nostre mentis conceptus eloquencia exprimimus, et hoc artis oratorie proprium sit officium, munus et subiectum.

 

Choć w kolejnym akapicie nasz krakowski mistrz sprecyzuje swą myśl, mówiąc, że to, co nie jest wyrażone ozdobnie i elegancko wydaje się w uszach ludzkich niedorzeczne, to jednak w wyżej przytoczonym passusie na potrzeby swego quasi -logicznego dowodu utożsamia on mowę (o której jako cesze odróżniającej ludzi od zwierząt wspominał na zakończenie rozważań o idealnym mówcy) z wymową. Jeżeli zatem przy pomocy mowy (= wymowy) mówimy o przedmiocie właściwym każdej nauce, to, odłączając mowę od tego, co właściwe jest tejże nauce, a więc m.in. od jej przedmiotu, ta ostatnia przestaje być, nie w sensie ontycznym, ale jako rzeczywistość międzyludzka, zespół sądów komunikowanych innym[62]. Uznanie prawdziwości tej konkluzji pozwala przejść do dalszej części dowodzenia. Skoro bowiem nauka nie może istnieć bez mowy (= wymowy) i za pomocą tej ostatniej mówimy o przedmiocie filozofii moralnej i naturalnej, przedmiocie praw, opowiadamy historię (facta) oraz fikcję literacką (fabulae), to przedmioty tych dziedzin wiedzy jednocześnie przedmiotem (subiectum) obowiązkiem (officium) i zadaniem (munus) stojącym przed sztuką elokwencji. Tak przedstawiona quasi -definicja retoryki spełnia w obrębie dyskursu funkcję perswazyjną. Stanowi bowiem kolejny argument na rzecz nadrzędnej wartości elokwencji, którego przesłanką większą, pominiętą w entymemacie, jest teza, że o wyższości danej nauki decyduje ilość podpadających pod nią przedmiotów poznania. Tym samym więc zostaje wprowadzone do tekstu drugie obok utilitas kryterium oceny sztuk, kryterium ilościowe[63]. Elokwencja posiada zatem godność nie tylko ze względu na swój praktyczny charakter, na swoje społeczne oddziaływanie, ale także z uwagi na fakt, jako dyscyplina naukowa obejmuje swym zasięgiem poszczególne dziedziny wiedzy.

Sądzę, że można wskazać dwa potencjalne źródła przedstawionej przez naszego autora tezy o związkach filozofii moralnej i naturalnej, praw, historii i literatury z elokwencją.

Pierwszym z nich jest, sięgająca swymi korzeniami antyku, myśl humanistyczna i powstała w jej łonie koncepcja studia humaniora czy studia litterarum, która wyrażała program wychowawczy zmierzający do przywrócenia zachwianej w umysłowej kulturze średniowiecza równowagi między poszczególnymi dyscyplinami tworzącymi artes liberales, ale która jednocześnie stanowiła istotny czynnik rozpadu systemu pedagogicznego opartego na trivium i quadrivium[64]. Choć istniały pomiędzy luminarzami nowego ruchu kulturowego pewne różnice zdań dotyczące zagadnień szczegółowych, to jednak wszyscy oni zgadzali się, by nowy program dydaktyczny oprzeć przede wszystkim na sztukach filologicznych. Wśród tych ostatnich, obok gramatyki, na miejsce pierwsze wysuwała się retoryka, której studium przeciwstawione dominującej od XI wieku na uniwersytetach dialektyce[65] oparto na tekstach autorów starożytnych, w szczególności spuściźnie literackiej Cycerona. Kolejnymi dyscyplinami współtworzącymi studia litterarum były, uznana już przez Petrarkę za najważniejszą z dziedzin filozofii[66], etyka z jej podziałem na etykę właściwą, ekonomikę i politykę oraz historia. Tak pojęty system edukacji miał być natomiast przygotowaniem do studium m.in. prawa, które w oczach Coluccia[67] urastało do jednej z najważniejszych nauk. Widzimy zatem, że zachodzą istotne zbieżności - wyjątek stanowi tu filozofia naturalna wyraźnie deprecjonowana przez Bruniego czy Guariniego - pomiędzy zawartością przedmiotową nowego programu dydaktycznego humanizmu - studia humaniora - a listą sztuk zaliczonych przez naszego mówcę do studium elokwencji. Jednak zbieżności te nie ograniczają się tylko do wskazanych tu podobieństw, ale dotyczą także samego celu, do jakich studia litterarum według humanistów[68] i studium elokwencji w ujęciu Jana z Ludziska miały prowadzić. Jest nim stworzenie nowego człowieka, człowieka - obywatela czynnie zaangażowanego w sprawy państwa[69]. Stąd też w pierwszym - humaniści - jak i w drugim - Jan z Ludziska - przypadku kryterium doboru poszczególnych nauk był ich praktyczny charakter, ich rola w budowaniu dobra wspólnego[70]. W tym świetle włączenie przez naszego mówcę wbrew tradycji humanistycznej w obręb sztuk podpadających pod studium elokwencji filozofii naturalnej - tak jak pominięcie metafizyki - jawi się jako konsekwencja, z jednej strony, zastosowania tegoż kryterium, z drugiej natomiast, specyficznego postrzegania funkcji philosophia naturalis[71]. Ta ostatnia bowiem, w łonie której rozwijały się także nauki szczegółowe[72], według profesorów Akademii Krakowskiej w pierwszej połowie XV wieku, choć zaliczana do nauk teoretycznych, miała swoje praktyczne zastosowanie. Jako nauka spekulatywna zajmowała się poznaniem rzeczywistości, ale wyniki tego poznania stanowiły także środek do osiągnięcia celów praktycznych, jak przewidywanie opadów deszczu, trzęsień ziemi czy śnieżnej nawałnicy. Przejawy tego swoistego praktycyzmu spotkać można u Pawła z Worczyna czy też Łukasza z Wielkiego Koźmina, który w mowie z 2 maja 1412 roku podkreśla, że „filozofia nie ogranicza się do tego, żeby wiedzieć albo mówić o tym jak się rzeczy mają, jak jest, ale uczyć działać, stąd też wszelkie spekulatywne rozważania sztuk wyzwolonych [a także filozofii przyrody; przyp. M.P.] winny być przystosowane do wyjaśnienia obyczajów i kierowania życiowymi sprawami.”[73]

Drugim potencjalnym źródłem omawianej tu idei mogą być passusy z De oratore (I, 45 - 73), które stanowią kontynuację rozważań Krassusa fragmentarycznie przywołanych już przez Jana z Ludziska w partiach wcześniejszych mowy. Cyceron ustami rzymskiego senatora przedstawia w nich problem stosunku retoryki do innych dziedzin wiedzy, wśród których jako niezbędną mówcy wymienia przede wszystkim filozofię moralną. Ona bowiem, jak twierdzi Arpinata, była zawsze „dziedziną działania mówcy, gdybyśmy się przy niej nie utrzymali, zabrakłoby pola, na którym mówca mógłby osiągnąć wielkość”[74]( „De or.”, I, 68). Choć etyka jest najwłaściwszym przedmiotem zainteresowania oratora, to jednak i inne obszary ludzkiej wiedzy, nie wyłączając sztuk mechanicznych, powinny być mu znane przynajmniej w tej mierze, w jakiej ma zamiar o nich mówić. Twierdzenie to zakotwiczone jest w podstawowej dla retorycznych pism Arpinaty - z wyłączeniem młodzieńczego „De inventione” - koncepcji oratorskiego propon[75] o charakterze estetyczno - etycznym. Mowa(= tekst) posiada wartość, „jest odpowiednia” nie tylko z uwagi na swe wartości związane z językową formą, ale także ze względu na uzewnętrznione w niej znawstwo przedmiotu właściwe mówcy. Podobną tezę odnaleźć można również w „De officis”. W przeciwieństwie jednak do tego filozoficznego pisma Cycerona, w którym wyraźnie przedkłada on filozofię moralną nad retorykę, w De oratore utrzymana zostaje swoista równowaga (równość) między wiedzą a elokwencją. Pomiędzy nimi bowiem istnieje swego rodzaju sprzężenie zwrotne tak, że jedna bez drugiej znaczy niewiele. Z rozważań tych przejmuje Jan z Ludziska ideę poszerzenia pola zainteresowań elokwencji o inne dziedziny ludzkiej wiedzy i, co się z tym wiąże, uznanie związków jakie zachodzą pomiędzy pierwszą a filozofią moralną, prawem (dwie dziedziny wiedzy, o których Arpinata mówi wprost, że muszą być przedmiotem studiów dobrego mówcy), historią (która traktowana była już w starożytności jako część retoryki) oraz fikcją literacką.

Pomimo jednak tych podobieństw nie można nie wskazać zasadniczej różnicy pomiędzy sposobem ujęcia retoryki w De oratore i w analizowanej tu mowie. Cycero, w ślad za którym pójdą humaniści, pisze o dziedzinach wiedzy, które pozostają w kręgu zainteresowania retora i retoryki. ostatnią definiuje w dialogu jako sztukę poważnej i ozdobnej mowy dostosowanej do stanu uczuć i umysłów ludzkich[76]. Jan z Ludziska natomiast stwierdza jednoznacznie, że przedmiotem sztuki retoryki filozofia moralna i naturalna, prawa, historia i fikcja literacka, co prowadzi do koncepcji retoryki jako „nauki powszechnej”. Idea ta jest zasadniczo obca myśli Arpinaty. Trudno też wskazać jej antecedencje w jakimkolwiek piśmie humanistycznym, o którym wiemy, że znane było naszemu autorowi. Skonstatować można jedynie pewne podobieństwa zachodzące pomiędzy nią a tezami zawartymi w ostatnim liście w obronie poezji Coluccio Salutatiego[77]. Kanclerz florencki pisze w nim, polemizując z Luculla noctis Giovanniego Dominici[78], że (zretoryzowana) poezja stanowi szczyt i punkt dojścia wszystkich umiejętności i samej filozofii; jest więc, jak retoryka u mistrza krakowskiego, swoistą „powszechną nauką”, której przedmiotem przedmioty poszczególnych nauk. Podany przykład, choć nie daje odpowiedzi na pytanie o konkretny tekst, z którego Jan z Ludziska korzystał, wskazuje jednak na pewną wspólnotę myśli, kierunek dążeń czy duchowe pokrewieństwo pomiędzy zwolennikami nowego podówczas prądu w pojmowaniu roli i zadań, jakie stoją przed odnowionymi sztukami wymowy i poezji.

Choć, jak powiedziano, retoryka dla Jana z Ludziska staje się swoistą „nauką powszechną”, to jednak, co sam autor czuje się w obowiązku szczególnie mocno podkreślić, specjalne związki łączą z prawami:

 

Quid ulterius dicam de omnium ornatrice eloquencia? Cuius splendorem cum ipsa conferemus? Que etsi liberalium numero contineatur tamen ita legibus innexa est, ut causarum vel defensores vel impugnatores ipsius regulis expertes procul dubio esse non possint.

 

Podstawą podkreślenia owych silnych związków między retoryką a prawami mógł być, jak już uprzednio powiedziano, dialog De oratore (I, 58 - 62), w którym Arpinata wyraźnie stwierdza, że większość spraw, jakimi zajmuje się orator związana jest z problematyką prawną. Idea ta przetrwała w średniowieczu przede wszystkim w Północnej Italii, zwłaszcza w Bolonii, której uniwersytet wywodzi się przecież z dawnej szkoły retora. Żywe w tamtejszym środowisku tradycje antyku przyczyniły się do odrodzenia w XIV wieku studiów retorycznych i wpłynęły na kształtowanie się tzw. humanizmu obywatelskiego, w łonie którego akcentowano szczególny charakter relacji pomiędzy prawami a elokwencją, czego przykładem „De nobilitate legum et medicinae”. Jednak w przypadku Jana z Ludziska na formowanie się omawianej tu idei oddziałać mogło również rodzime środowisko Akademii Krakowskiej, w którym, jak to poświadczają zachowane mowy Stanisława ze Skarbimierza[79] czy komentarz do „Metafizyki” Piotra z Sienna[80], wydział jurystów odgrywał zasadniczą rolę w realizacji nadrzędnego zadania uniwersytetu - kształtowania kadry administracyjnej kraju. Podkreślenie więc specjalnych związków, jakie zachodzą pomiędzy prawami a retoryką, oparte, jak można domniemywać, na tożsamości celów obydwu sztuk - dobro wspólne - służyło ukazaniu wielkości elokwencji poprzez złączenie z dziedziną wiedzy, która przez krakowskich mistrzów uważana była za jedną z najbardziej wartościowych.

Jednak można podać jeszcze jedno wyjaśnienie omawianego tu zagadnienia. Trudno bowiem oprzeć się sugestii, płynącej z samego tekstu, że wbrew wcześniejszej koncepcji retoryki jako „nauki uniwersalnej”, Jan z Ludziska w tym konkretnym fragmencie przypisuje elokwencji, wykładanej na wydziale artystów, skromną rolę sztuki propedeutycznej, przygotowującej scholara do studium prawa, którego nauczano na wyższym wydziale -wydziale jurystów.

Po krótkiej objętościowo uwadze o związkach praw i retoryki, mówca powraca do problemu elokwencji i jej roli w wyrażaniu ludzkich myśli:

 

At quam maxima sit ipsius dignitas, quam insignis utilitas, facile ex hoc intelligere possumus quod quidquid humano ingenio suscipiendum est sive religiosum aliquid sive legibus comprehensum sive nostris disciplinis sive eciam mechanicum aut vulgare, nisi ornate, cupiose, dilucide et propriis verbis ac sufficientibus explicatum fuerit, in auribus quippe notris absurdum odiosumque percipitur.

 

Fragment ten, w którym dostrzec można wyraźne reminiscencje z De oratore[81], przynosi istotne dopełnienie wyrażonej uprzednio (w.w. 149 - 161) myśli: poszczególne sztuki odłączone od retoryki, dlatego „upadną i pójdą w zapomnienie”, gdyż wszystko, co nie jest powiedziane z wdziękiem, ozdobnie, wydaje się w uszach ludzkich niedorzeczne. Godność więc i użyteczność elokwencji - pierwszy raz w tekście pojawia się wyraźne wskazanie na utilitas jako kryterium oceny sztuki - przejawia się w tym, że jedynie ona może zapewnić piękno wypowiedzi i tym samym „istnienie” wszelkich komunikatów werbalnych, także odnoszących się do poszczególnych sztuk czy umiejętności. Lista natomiast tych ostatnich zostaje uzupełniona o sztuki mechaniczne oraz o problematykę religijną (jest to jedyne miejsce w tekście Jana z Ludziska, w którym aplikuje on retorykę do spraw religii). Bezpośrednim wnioskiem tych rozważań staje się, wsparty powagą starożytnego autorytetu, sąd o retorze jako tym, który może mówić ozdobnie na każdy temat. Tym samym Jan z Ludziska włącza definicję sztuki elokwencji jako „nauki powszechnej” w obręb swej koncepcji antropologicznej retora - filozofa, czemu towarzyszy jednoczesne przypomnienie powinności tego ostatniego:

 

Ex qua re in racione dicendi doctores et noster Marcus Cycero rex eloquencie, tantam esse oratorum amplitudinem ausi sunt dicere ut suum esse velint posse ornate de rebus omnibus dicere. Cohortari enim homines ad virtutes, ad bella suscipienda, ad vinciendam pacem detestari scelera, revocare a lascivia et libidinibus, arguere illecebras voluptatis, denique impellere animos hominum quo velis, quis poterit nisi summa, gravi atque vehementi eloquencia refertus fuerit? Aut quo pacto hominum mentes ad beatam vitam erigere, ad mortem contepnendam negligendaque crudelissima supplicia pro salute patrie, pro adipiscenda vera gloria inducere, quis nisi dissertissimus valebit? Aut quo tandem modo amicos merore oppressos consolabimur, afflictos vel gravibus penis consternatos sublevabimus, si non hec facere ab eloquentibus didicerimus? Verum quidem illud videor esse dicturus nullam vel facultatem vel scienciam vel vivendi ritum in oculis hominum splendere posse, qui eloquencia caruerit.

 

Wśród owych powinności można wyróżnić te, które odnoszą się do spraw państwowych: zachęcanie ludzi do podjęcia wojny (sprawiedliwej), zawierania pokoju, nawoływanie ludzi do cnotliwego życia itp., oraz te, które dotyczą życia prywatnego: wybawianie przyjaciół z nieszczęścia, podnoszenie ich na duchu. Tak sformułowane cele działalności retora przyporządkować można poszczególnym wymienionym uprzednio jako wchodzące w skład retoryki naukom. Pierwsze więc podpadają pod politykę (część filozofii moralnej) i prawa, drugie natomiast pod etykę i ekonomikę[82] (kolejne części filozofii moralnej). W stosunku zatem do uprzednich fragmentów zawierających podobne sformułowania, w interesującym nas tu passusie aplikacja wiedzy do działalności obywatelskiej ulega większej konkretyzacji. Ta pierwsza dostarcza bowiem szczegółowych rozwiązań, wskazówek kierujących postępowaniem społeczeństw i jednostek. Siła elokwencji natomiast gwarantuje skuteczność ich oddziaływania. (Znamienne, że pośród wymienionych powinności zabrakło tych, które podpadałyby pod filozofię przyrody.) Pamiętać jednak należy, że przyporządkowanie wymienionych powinności konkretnym dziedzinom wiedzy nie jest w oracji wyrażone wprost, ale leży w sferze wysuwanych przez tekst supozycji.

Podobnie jak i w poprzednim fragmencie (w.w. 137 - 147) rozważania na temat obywatelskich zadań retora zamyka wzmianka o ludzkiej sławie, której gwarantką czyni nasz autor właśnie elokwencję, gdyż żadna nauka, umiejętność bądź sposób życia nie mogą w oczach ludzkich znaleźć uznania jeśli nie przyozdabia ich retoryka. Porządek dyskursu nakazywałby szerzej rozwinąć myśl, jednak nim tego dokona (w.w. 202 - 206) Jan z Ludziska po raz wtóry powraca do problematyki relacji elokwencji do innych nauk:

 

[Eloquencia] Ergo nichil est, quod ad scienciam pertinere dici possit, quod non huius summopere indigeat et quod non hanc requirat et expostulet et quod non intelligat nichil se absque eloquencia efficere posse.

 

Powyższa transkrypcja budzi pewne interpretacyjne wątpliwości. Przede wszystkim, zostaje ona uzupełniona, nieobecnym w oryginale, rzeczownikiem eloquentia, któremu przypisano w tym rozbudowanym zdaniu gramatyczną funkcję podmiotu. Obok Kazimierza Bojarskiego[83], autora krytycznego wydania mów Jana z Ludziska, identycznej korekty tym razem w tłumaczeniu interesującej nas oracji dokonał także Nadolski[84]. Jak można domniemywać, podstawową i uświadomioną przyczyną tego zabiegu u obydwu badaczy była dość niejasna zawartość treściowa omawianego fragmentu, warunkowana skomplikowaną strukturą gramatyczną zdania. Jednak drugą przyczynę, chyba bardziej podświadomą i wymuszoną niejako przez sam tekst, który wykazuje wiele reminiscencji z De oratore, stanowiła chęć zbliżenia sensu przywołanego passusu do głównej myśli[85] wspomnianego dialogu Cycerona. W konsekwencji więc wymowa całej oracji takiej, jaką przekazuje transkrypcja Bojarskiego i tłumaczenie Nadolskiego, zbliża się do wymowy dzieła retorycznego Arpinaty, gdzie, jak już powiedziano, podkreśla się swoiste sprzężenie zwrotne zachodzące między elokwencją a innymi naukami, jeśli nie pomocniczą funkcję tej pierwszej w stosunku do ostatnich.

                W mojej ocenie jednak, scharakteryzowane tu „uzupełnienie” mowy i związana z nim korekta sensu, nie dają się obronić w świetle bliższej analizy stosunków wewnątrztekstowych, w jakich pozostaje interesujący nas fragment. Zwrócić należy uwagę, że otwiera go konektor wynikania ergo, który jest silnym sygnałem treściowych czy lepiej logicznych relacji zachodzących między poprzednią partią oracji a omawianym passusem. Ujmuje on sąd wyrażony przez interesujące nas zdanie w kategoriach wniosku płynącego z wcześniej przedstawionych przesłanek. Te natomiast zmierzają do wykazania prawdziwości tezy przeciwnej do suponowanej przez wspomnianą transkrypcję i tłumaczenie. To nie retoryka jest zależna od innych nauk, ale inne nauki od samej retoryki. Takie odczytanie spornego wyimka znajduje uzasadnienie także w następującej po nim partii tekstu, w której, unaoczniając swoje twierdzenie, Jan z Ludziska przywołuje znamienne exemplum o filozofie. Elokwencja zostaje w nim przedstawiona jako nauka, która, z jednej strony, staje się gwarantem odpowiedniego wyrażenia prawd sformułowanych w obrębie poszczególnych sztuk, z drugiej natomiast, potrafi, jedyna, doprowadzić człowieka do osiągnięcia najwyższych celów. Zaproponowana zatem w niniejszym artykule translacja spornego wyimka (i jego interpretacja) ma następującą postać:

 

Wszystko, co można powiedzieć, że odnosi się do nauki, jest niczym, jeśli usilnie nie odczuwa [braku retoryki; przyp. M.P.], i jej nie szuka oraz nie żąda, i jeśli nie wie, że nic bez elokwencji [abs eloquencia tłumaczę w przeciwieństwie do Bojarskiego i Nadolskiego jako ablativus separativus] nie może zdziałać.

 

                Wspomniane powyżej exemplum o filozofie, choć objętościowo krótkie, zasługuje na zainteresowanie także ze względu na, nazwijmy uboczną, funkcję, jaką spełnia w tekście:

 

Senciat quodvis recte philosophus: quid tament ei prodest, si pollite et ornate eloqui, quod sentit, non potest neque ad illa summa, ad que ipsa vis oratoria eum ducere potest, pervenire valet?

 

Co do ewentualnych źródeł, na których oparty jest przytoczony fragment, wskazać można przede wszystkim De oratore (I, 56 - 57 ), w którym Cyceron stwierdza, że co prawda filozofowie dla zabicia czasu mogą sobie po kątach rozprawiać o kwestiach filozoficznych, ale tylko retor „to samo, o czym oni [filozofowie] mówią nudnie i bezbarwnie” może wyjaśnić z pełnym wdziękiem i powagą. Potrzeba tego typu ozdobnego mówienia jest, jak pokazuje szerszy kontekst wypowiedzi (I, 58 i nast..) tym większa, im większa jest konieczność społecznego oddziaływania dyskutowany spraw, zwłaszcza, kiedy dotyczą one całej dziedziny filozofii moralnej, która de facto zajmuje się kwestiami państwa i społeczeństwa.

                Jak już powiedziano, podstawową funkcją przywołanego exemplum jest egzemplifikacja uprzednio wyrażonej tezy o nadrzędności retoryki względem innym nauk. Jednak jego funkcją sekundarną, niejako uboczną, jest subtelna krytyka skierowana pod adresem filozofów. Oczywiście nie idzie tu o filozofów w ogóle, ale tych, którzy zaniedbują studium elokwencji; którzy, jak można domniemywać, nie realizują, wielokrotnie przecież w mowie postulowanego ideału opartego na harmonii pomiędzy scientia rerum (które w kontekście interesującej nas mowy nie oznacza jedynie znajomości autorów starożytnych, ale w ogóle szeroko pojęta wiedzę) a litterarum peritia. W tym miejscu warto przypomnieć analogiczną krytykę filozofów podjętą w imię wspomnianego ideału przez Leonardo Bruniego w jego „De studiis et litteris” - dzieło to mogło być drugim źródłem obok De oratore analizowanego fragmentu. Florencki humanista pisze w swoim traktacie: „Cóż bowiem pomoże wiedzieć wiele pięknych rzeczy, jeśli nie potrafisz o nich mówić jak należy ani pisać inaczej niż śmiesznie?”.

                Po zanalizowanym fragmencie autor przechodzi do wspomnianego już drugiego etapu swojej argumentacji; etapu, który w intencji autora nie stanowi drugiej części dyspozycji mowy - ta dotyczyć będzie, jak wiemy, pochwały studiów w Krakowie - ale jest kolejnym niejako stadium dowodzenia tezy o wielkości i powadze elokwencji. Traktowanie go jako pewnej całości, funkcjonującej wszelako w ramach nadrzędnej struktury, podyktowane jest przez samo ukształtowanie tekstu, w tym wyraźny sygnał jego wewnętrznej delimitacji, który niesie fraza zamykająca dotychczasowy etap dyskursu i otwierająca jednocześnie nowy:

 

At cum tempus considero et locum animadverto, satis michi esse habunde demonstratum video, non inutile esse mentibus vestris hoc humanitatis officium et hoc oratorie facultatis munus. Sed quid eximii et illustrissimi viri hac eloquencia effecerint, vobis commemorem et in mentem reducam, si maximarum rerum gubernacione occupati oblivioni mandastis, que vos ceterum mandasse non arbitror, ut tota mente hii, qui nuper ad huius artis miliciam ac certamen se contulerunt, moveantur atque inflammari debeant maximeque conetur tales ipsi esse, quales illi fuere.

 

                Inicjalne ze zdań jest typową pochwałą audytorium, która pełne swe rozwinięcie znalazła we wstępie mowy. Słuchaczom, jak stwierdza Jan z Ludziska, nie obce zagadnienia dotychczas poruszone w oracji tak, że, w domyśle, zbędne było ich przedstawienie. Najsilniejszy sygnał delimitacji tekstu niesie druga przytoczona syntagma, w której autor werbalizuje swoje czynności twórcze, informując odbiorców, że zamierza teraz przedstawić to, co przy pomocy elokwencji zdziałali wielcy mężowie. Wydaje się, że u Jana z Ludziska tego typu wypowiedzi metatekstowe były ulubionym sposobem podziału mowy na poszczególne jej części/ etapy. Zabieg ten spotykamy zarówno we wstępie całej oracji - moment przejścia do kwestii causae scribendi - jak i w dalszych jej fragmentach: przejście do podsumowania całości wywodów, drugiej części dyspozycji czy zakończenia mowy.

                Jednak użycie wobec poniżej analizowanego fragmentu określenia „etap argumentowania” ma również swoje głębsze uzasadnienie związane z typem odbiorcy ( -ów), do którego jest adresowany. W tym kontekście należy zwrócić szczególną uwagę na drugie z przytoczonych powyżej zdań, a dokładniej referencje występujących w nim zaimków osobowych. Formalnie jest ono skierowane do zebranych notabli i profesorów, którzy, będąc właściwym adresatem dotychczasowych rozważań, określeni zaimkiem w datiwie vobis. W tym sensie to właśnie oni stanowią prymarnego odbiorcę interesującej nas tu syntagmy i mającej nastąpić partii oracji. To im bowiem pragnie nasz autor przypomnieć czyny sławnych mężów, ale jednocześnie, zgodnie z zasadami retorycznego captatio benevolentiae, uważa swoje postępowanie za bezzasadne, gdyż rzeczy, o których zamierza mówić, im doskonale znane. Wskazuje więc dalej sekundarnego, jak chce struktura zdania, ale w rzeczywistości prymarnego adresata drugiego etapu argumentowania; adresata określonego peryfrastycznie hii, qui nuper ad huius artis miliciam ac certamen se contulerunt. Zaimek hii w tym kontekście nie koreferuje z zaimkiem vobis ze zdania poprzedniego, tak, że pomiędzy nimi nie ma zjawiska tożsamości referencyjnej[86]. Odnosi się on bowiem do zebranych studentów. Jedynie ich Jan z Ludziska mógł określić jako tych, którzy niedawno (nuper) przystąpili do służby (miliciam) i współzawodnictwa (certamen) w sztuce retoryki. Oni też, powtórzmy raz jeszcze, stanowią właściwego odbiorcę kolejnego etapu argumentowania.

                W związku ze zmianą adresata mowy zmienia się także typ stosowanej argumentacji. W dotychczasowych partiach oracji dominowało dowodzenie dedukcyjne, w związku z czym ilość i rola exemplów były maksymalnie ograniczone. W drugim natomiast etapie argumentowania Jan z Ludziska decyduje się na stosowanie jedynie metody indukcyjnej. Zabieg ten jest podyktowany nie tylko większą przyswajalnością treści wyrażanych obrazowo[87], przedstawianych za pomocą przykładów, co bezpośrednio wzmacnia siłę retorycznego (vis oratoria) oddziaływani mowy, ale także z uwagi na wychowawczą funkcję przykładu. Innymi słowy, exempla historyczne przywołujące pozytywne wzorce osobowe pozwoliły naszemu oratorowi, z jednej strony, przedstawić dowody na poparcie tezy o wielkiej godności retoryki, z drugiej natomiast, unaocznić młodemu audytorium szereg wartości etycznych, w większości niepowiązanych bezpośrednio z właściwym tematem mowy. O takiej, wychowawczej funkcji drugiego etapu argumentowania mówi zresztą krakowski mistrz wprost w końcowym zdaniu przytoczonej hipotaksy, gdzie stwierdza, że studenci winni tacy być, jakimi tamci, a zatem postaci historyczne, byli: tales ipsi esse, quales illi fuere. Zasadne wydaje się w tym miejscu przywołanie podobnej myśli wyrażonej przez Jana z Dąbrówki w jego komentarzu do „Kroniki” Mistrza Wincentego, w którym autor podkreśla istotną rolę historii, a zwłaszcza przykładów dzielnych mężów, w nauczaniu moralności, łącząc jednocześnie ostatnią z edukacją retoryczną:

 

                Intencją niniejszej książki jest ułożyć na piśmie godne pamięci słowa dawnych Polaków wedle ich kolejności i w ten sposób następne pokolenia zachęcić do czynów wojennych i śmiałych, mężnych i chlubnych. Stanowi zaś zawarty w niniejszym dziele zbiór wiadomości - dział etyki, czyli filozofii moralnej. Po to bowiem opowiada się dzielne i chlubne przykłady dawnych ludzi, ażeby późniejsi szli w ich ślady.[88]

 

 

                Choć ramy niniejszego artykułu nie pozwalają na gruntowną analizę wszystkich wchodzących w skład drugiego etapu argumentowania exemplów, w celu ukazania techniki konstruowania przez Jana z Ludziska retorycznych przykładów przejdziemy teraz do analizy pierwszej największej objętościowo historii o Waleriuszu. Otwiera formuła wstępna, w której autor zwraca się bezpośrednio do swoich słuchaczy przy pomocy imperatiwu cogitate:

               

                Cogitate itaque, quantum Valerius Romane urbi sua eloquencia profecerit, et videbitis non alicuius rei gracia, sed eloquencie vi ac lumine id effecisse, quo sempre Romana civitas talem se genuisse gloriabatur.

 

Mówca poprzez bezpośredni rozkaz nakłania więc adresatów do głębszej refleksji nad historią, którą zamierza przywołać. Jednocześnie druga część powyższej hipotaksy rozpoczynająca się czasownikiem videbitis ukierunkowuje postulowaną w pierwszej części syntagmy interpretację tak, by doprowadziła ona do sformułowania wniosku o wielkiej wartości elokwencji. W tej wstępnej formule wskazany zostaje także główny bohater exemplum - Waleriusz - oraz podkreślona jego wielkość: quo semper Romana civitas talem se genuisse gloriabatur. Dalej Jan z Ludziska przechodzi do właściwej treści exemplum, która wykazuje pewne reminiscencje z dzieła Liwiusza[89] oraz Waleriusza Maksymusa, a więc historyków, którzy w dobie humanizmu cieszyli się dużym uznaniem. Pierwsze dwa zdania otwierające exemplum, przynosząc ogólne określenie ram czasowych opisywanych wydarzeń - okres po wypędzeniu ostatniego króla rzymskiego - oraz sytuację, która stała się bezpośrednim impulsem wystąpienia Waleriusza - bunt plebsu - dostarczają także antytetycznego zestawienia dwóch postaci: Tarkwiniusza oraz Waleriusza. Temu pierwszemu zostają przyporządkowane takie cechy, jak: wielka pycha (maxima insolentia), i niezmierzona zarozumiałość (arrogancia immensa), które uznać można za zaprzeczenie cnót, jakimi odznaczać się powinien dobry władca - roztropność (prudentia) i sprawiedliwość (iustitia). Szczątkowy opis charakterologiczny Tarkwiniusza wzorowany jest więc na popularnych w średniowieczu literackich sylwetkach złego władcy. Podobnie też generalne potępienie ostatniego króla rzymskiego jest kontynuacją obecnej w wiekach średnich i ciągle żywej w humanizmie tradycji, która uznawała królów rzymskich za tyranów a ich rządy za pozbawione odpowiedniej legitymizacji czy to prawnej czy boskiej[90]. Przeciwieństwem Tarkwiniusza jest, jak powiedziano, Waleriusz, który, według Jana, posiada mądrość praktyczną (prudentia) i niesłychany autorytet (inaudita auctoritate). Jego roztropność zostaje dodatkowo uwypuklona w kolejnym zdaniu, w którym nasz autor podkreśla, że senator rzymski przez wiele dni (diu permultum) rozmyślał, w jaki sposób mógłby skłonić plebs do powrotu do miasta i tym samym uratować pozbawiony ochrony Rzym. Wynikiem tych rozważań jest zdanie się na powagę i moc siły elokwencji. Przy pomocy zatem słodyczy (suavitas), uroku (lepor) i wdzięku (iocunditas) swej mowy - należy zwrócić uwagę, że to przede wszystkim cechy formalne wypowiedzi - doprowadził Waleriusz do zmiany decyzji ludu. Charakterystyczny jest przede wszystkim występujący w exemplum opis oddziaływania oracji senatora. Najpierw więc (in primo) poruszył (movere) on swymi słowami gmin, dalej (deinde) zadziwił (admirare), w końcu (in fine) spowodował, że jednym głosem i jednym duchem zawołali. Sądzę, że w przytoczonych sformułowaniach doszukać się można prób odtworzenia klasycznego modelu trojakiej funkcji tekstu retorycznego: docere - delectare - movere. Oddziaływanie emotywne słowa w interesującym nas fragmencie wyrażone zostało przy pomocy tradycyjnego w takich wypadkach czasownika movere. Funkcję delectare, opartą na występujących w danym tekście wartościach estetycznych (i etycznych), Jan z Ludziska oddaje terminem admirare, który wykazuje pewne pokrewieństwo znaczeniowe z czasownikiem delectare. Samo docere natomiast jest wyrażone, jak sądzę, pośrednio przy pomocy kończącej całe zdanie frazy, gdzie opisana zostaje reakcja zebranego tłumu na mowę Waleriusza oraz słowa, które wypowiada plebs, deklarując swoje poddanie się woli senatorów i powrót do Rzymu. Hipoteza ta jest tym bardziej słuszna, że, jak można domniemywać, mowa senatora zmierza nie tylko do wywołania u słuchaczy intelektualnej zgody na przekazywane treści, ale przede wszystkim konkretnych działań w postaci powrotu do miasta - o czym informuje plebs w swojej wypowiedzi. Charakterystyczne, że wprowadzając w obręb exemplum słowa tłumu, Jan z Ludziska odchodzi od praktyki Liwiusza, który w opisywaniu wydarzeń związanych z Waleriuszem, podawał w formie sermocinatio wypowiedź tego ostatniego, reakcję i przekonania gminu referując w formie wypowiedzi odautorskiej. Jak sądzę, decyzja naszego krakowskiego mistrza podyktowana jest tym, że chciał on wykorzystać wypowiedź tłumu w charakterze świadectwa słuszności tezy, zawartej w formule wprowadzającej przykład, o ogromnej sile elokwencji Waleriusza. Mowa ludu zatem potwierdza i uwiarygodnia wielkość rzymskiego senatora i, w płaszczyźnie formalnej, zamyka główną cześć exemplum. Po niej następuje rozbudowana formuła końcowa, w całości będąca komentarzem do przytoczonej historii, w którym liczne powtórzenia treściowe z poprzedniego etapu argumentowania sąsiadują z sądami wyrażonymi w tekście po raz pierwszy. I tak w zdaniach o skomplikowanej strukturze syntaktycznej Jan z Ludziska wskazuje na elokwencję jako źródło siły narodu rzymskiego, jednocześnie sztukę wymowy przeciwstawiając orężowi wojskowemu. W tym kontekście na uwagę zasługuje użycie w słowach przypisanych ludowi na określenie skutków oracji Waleriusza czasownika vico, vicere, który w powszechnej świadomości konotuje cały zespół wyobrażeń związanych z wojną, działaniami wojennymi i ich konsekwencjami. Celem tego zabiegu, co znajduje potwierdzenie w komentarzu, jest ukazanie prawdy, to właśnie za pomocą elokwencji można osiągnąć te same skutki, co przy użyciu siły fizycznej, a więc zabezpieczyć dobro wspólne. Choć antecedencje tego twierdzenia odnaleźć można i we wcześniejszych partiach mowy, w takiej, jak obecna postaci, wyartykułowane w tekście zostało pierwszy raz.

Retoryczna aktywność rzymskiego senatora, jak chce nasz autor, przypadła w szczególnym dla Rzymu momencie, który w tekście określony jest jako czas jego niemowlęctwa czy młodości, kiedy to łatwo państwo mogłoby runąć i popaść w niewolę. Ujęcie okresu po upadku Tarkwiniusza jako swoistego drugiego początku Imperium Rzymskiego pozwala Janowi z Ludziska wykorzystać przytoczone exemplum historyczne jako argument na rzecz wielokrotnie powtarzanej w ramach pierwszego etapu argumentowania tezy o zasadniczej - bo cywilizacyjnej i kulturotwórczej - roli elokwencji w kształtowaniu zrębów państwowości. Waleriusz zatem w świetle komentarza urasta do rangi męża opatrznościowego Rzymu, drugiego Romulusa, który położył fundament pod przyszły rozwój Rzeczypospolitej. Pamiętać będą o nim, jak mówi autor, wszystkie ludy i wszystkie wieki. Tym samym więc osoba i czyny rzymskiego senatora stają się egzemplifikacją kolejnej wyłożonej uprzednio prawdy o wymowie jako najpewniejszej drodze do zdobycia sławy.

Schemat całego analizowanego exemplum ma następującą postać:

 

1) formuła otwierająca exemplum, która stanowi bezpośredni nakaz skierowany do audytorium wnikliwego rozważenie przytoczonej historii i która zawiera wyrażoną explicite tezę, jakiej udowodnieniu służyć ma cała przytoczona historia;

               

2) część główna exemplum oparta na Liwiuszu i Maksymusie Waleriuszu;

               

3) formuła zamykająca exemplum, stanowiąca rozbudowany komentarz do przytoczonego przykładu Waleriusza, w której autor ześrodkowuje swoją uwagę na kwestii relacji elokwencji do państwa (zwłaszcza jego początków) oraz elokwencji i jej roli w zdobyciu sławy przez wybitna jednostkę.

 

Na marginesie warto zwrócić uwagę także na, zdawać by się mogło, zupełnie drugorzędną kwestię, jaką jest uznanie przez naszego mistrza Republiki Rzymskiej za okres największego rozwoju Rzymu. Choć dowartościowanie Republiki a także wczesnego Cesarstwa ma swoje antecedencje, jak wykazują krytycy Hansa Barona, także w wiekach średnich, to jednak tendencją dominującą staje się dopiero w pierwszej, obywatelskiej, fazie rozwoju nowego ruchu umysłowego.[91] Związane było z przekonaniem, że to właśnie okres Republiki Rzymskiej jest momentem maksymalnego rozwoju ludzkich możliwości.[92] Stąd też etap po upadku króla Tarkwiniusza staje się epoką wzorcową, wobec której tacy pisarze jak Bruni wysuwają postulat naśladownictwa i którą podnoszą do rangi miernika oceny dowolnego wydarzenia historycznego. W tym kontekście wytłumaczenie znajduje również, następująca po omówionym exemplum, pochwała zebranych dostojników, oparta na zrównaniu współczesnych mu ludzi z wielkimi postaciami historii Rzymu.

Otwierające ową pochwałę retoryczne pytanie dotyczy zasadności przywoływania wydarzeń z zamierzchłych czasów, skoro, jak informuje autor w kolejnym zdaniu, i dziś w Polsce właśnie spotkać można najuczeńszych mężów, którzy udzielają ojczyźnie najzbawienniejszych rad. Niewątpliwie w zamierzeniu mówcy cała fraza miała być zgrabną pochwałą dostojników państwowych a także profesorów uniwersytetu; pochwałą specyficzną, ale jednocześnie typową dla okresu, w którym powstała, bo ustanawiającą analogie pomiędzy postaciami świata starożytnego a ludźmi współczesnymi Janowi. Jednak owe analogie pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, które sugerowane zarówno przez dwa pierwsze zdania interesującego nas passusu, jak i samo „usytuowanie” fragmentu w przestrzeni tekstu - tuż po przywołanym i opatrzonym komentarzem exemplum o Waleriuszu - dotyczą nie tylko osób, ale także państw. Innymi słowy, analizowany tu wyimek zdaje się wskazywać na istotne podobieństwa pomiędzy Rzymem czasów Waleriusza a Rzeczpospolitą. Tak bowiem, jak Rzym wskutek rady i pomocy senatora mógł dalej pomyślnie się rozwijać, tak i Polska pod opieką uczonych ludzi rośnie w potęgę[93]. W pełni prawdę wyraża kolejna syntagma o szczęśliwej ojczyźnie, w której rządzą filozofowie i najmądrzejsi mężowie lub książęta zajmujący się filozofią. Jak sugeruje kontekst tego zdania, sąd, który ono wyraża, wsparty powagą autorytetu Platona, odnosi się zarówno do Imperium Romanum jak i Polski.

Końcowa partia omawianego fragmentu zasługuje na uwagę także ze względu na fakt, dostarcza informacji na temat obecnej w tekście koncepcji władzy i władcy. Konstruując literacki obraz tego ostatniego, Jan z Ludziska skupia się przede wszystkim na jego cechach charakterologicznych. Akcentuje więc przede wszystkim mądrość władcy, która opiera się na sprawiedliwości, a więc cnocie kardynalnej zwyczajowo przypisywanej rządzącym. Sprawiedliwość bowiem, jak pisał Cyceron a po nim myśl powtarzali uczeni średniowiecza, stoi na straży powszechnego pożytku i oddaje każdemu według tego, co mu się należy[94]. Tak zdefiniowana iustitia w tekście polega przede wszystkim na przestrzeganiu praw. Władca bowiem, który je przekracza, staje się tyranem[95]. Charakterystyczne, że Jan z Ludziska rezygnuje z wykorzystania w swej mowie idei boskiej legitymizacji rządów królewskich a nadto podkreślania świętości jako cechy dystynktywnej króla. Ten ostatni bowiem, jak Waleriusz z przytoczonej historii, jest dlań przede wszystkim tym, który, przyjmując na siebie troskę i odpowiedzialność za dobro wspólne, ukazuje tym samym wielkość swego ducha. I właśnie owa wielkość ducha stanowi wystarczające usprawiedliwienie i uzasadnienie jego władzy. W myśli tej, jak sądzę, widzieć można nie tylko wpływ pism humanistycznych - obecna w nich teza o arystokracji ducha przeciwstawionej arystokracji krwi - ale także, a może przede wszystkim, idei politycznych rozwijanych w środowisku Akademii Krakowskiej w XV stuleciu, głównie pod wpływem „Kroniki” Kadłubka, do której komentarz napisał i którą wykładał w Katedrze Nowki Jan z Dąbrówki[96].

U podstaw opisanych powyżej idei leży, jak sądzę, ten sam pogląd, który członkom Akademii Rzymskiej skupionym wokół Pomponiusza Leto nakazywał przyjmowanie pogańskich imion bohaterów antyku.[97] Owa tendencja do ustanawiania analogii między przeszłością a teraźniejszością dotyczyła w pismach włoskich humanistów także organizmów państwowych. Wykazując wielkość Republiki Florenckiej Bruni odwołuje się do historycznego argumentu, że miasto to została założone w dobie Republiki Rzymskiej.[98] Podobnie postępuje i nasz mistrz, kiedy stwierdza zasadnicze podobieństwa pomiędzy czasami Waleriusza i Cycerona a współczesną mu Rzeczpospolitą Polską. Co ważniejsze jednak Republika Rzymska nie jest dlań prowidencjalnie przez Boga utworzoną organizacją ludzką, której spadkobiercą jest Kościół, ale ma wartość autonomiczną; jest wynikiem starań obywateli - takich, jak Waleriusz czy Antoniusz - którzy budowali jej dobrobyt. Polska upodabnia się do Rzymu nie z woli wyroków Opatrzności, ale wskutek pracy jej światłych obywateli, którzy w swoich działaniach niejako naśladują mężów przeszłości. Tym samym też dzieje nie zostają „dane” człowiekowi, ale zadane; stają się areną ludzkiej aktywności; staja się tej aktywności funkcją.

                 Pozostałe zawarte w mowie exempla zapożyczone zostały tak z dzieła Waleriusza Maksymusa - obok exemplum pierwszego także i drugie - jak i z innych, trudnych do precyzyjnego wskazania tekstów - trzecie i czwarte. Składają się one zazwyczaj z trzech części: formuły wprowadzającej, części głównej (właściwa historia) i formuły zamykającej. Istotnym zróżnicowaniom podlega budowa przede wszystkim części otwierającej i zamykającej. W dwóch pierwszych exemplach - o Waleriuszu i Marku Antoniuszu, tak wielbionym przez Cycerona - wprowadzeniem do właściwej historii rozbudowane syntagmy, w których orator kieruje do słuchaczy nakaz pogłębionego odbioru przekazywanych treści: cogitate, imitabimur. W trzecim przykładzie - o Peryklesie - funkcję wprowadzającą pełni zaimek quod, w czwartym natomiast - o królu Ptolemeuszu - krótkie zdanie proste.

Formuła zamykająca pierwsze exemplum, o Waleriuszu, jest rozbudowanym komentarzem do przytoczonej historii i, podobnie jak w przypadku formuły zamykającej w historii Antoniusza, rozpoczyna się skierowanym do publiczności retorycznym pytaniem, w którym mówca raz wtóry podkreśla wielkość elokwencji historycznej postaci. W exemplum o Peryklesie brak w ogóle owej zamykającej formuły a w historii Ptolemeusza jej funkcje pełni włączona w obręb rozbudowanej hipotaksy fraza.

Opisane tu zmiany ilościowe w budowie poszczególnych exemplów wykazują pewną charakterystyczną prawidłowość. Dokonują się one wraz z rozwojem dyskursu argumentacyjnego, który otwiera duży objętościowo przykład Waleriusza a zamyka przywołanie imion - antonomazja, która bliska jest exemplum[99] - Cycerona, Demostenesa i Aleksandra. Sam proces przechodzenia od rozbudowanego exemplum do antonomazji odbywa się niejako poprzez stadia pośrednie: kolejne exemplum w stosunku do swego poprzednika staje się krótsze. W konsekwencji opisane tu zjawisko przypomina figurę gradatio.

Należy także zwrócić uwagę na istotne analogie w konstruowaniu mini -fabuł w poszczególnych exemplach oraz zasadnicze zbieżności treściowe pomiędzy przytaczanymi wydarzeniami historycznymi. Przede wszystkim stwierdzić wypada obecną u Jana tendencję do tworzenia opozycji binarnych, która ujawnia się w dwóch pierwszych exemplach na poziomie kreowanych postaci Waleriusz - Tarkwiniusz, Marek Antoniusz - Cynna i Mariusz - a we wszystkich exemplach poprzez organizującą całość mini-fabuł podstawową opozycję: siła elokwencji - siła miecza. Wszystkie też exempla - za wyjątkiem czwartego, które wprowadza swoisty wyłom w tej regule - ukazują przełomowe momenty z dziejów kolejno Rzymu i Aten; momenty swoistego „przesilenia”, kiedy to ważą się przyszłe losy państwa. Jednocześnie przytoczone przez retora historie zawierają wyraźnie dodatnią kwalifikację rządów niedemokratycznych, które, jak utrzymuje autor, najlepszym gwarantem zachowania dobra wspólnego.

Podsumowując powyższe rozważania, stwierdzić należy przede wszystkim, że cała partia określona w niniejszej pracy terminem drugiego etapu argumentowania stanowi swoistą amplifikację w obrębie mowy. Jej pojawienie się, jak już powiedziano, podyktowane zostało uwzględnieniem przez oratora drugiego, obok profesorów i dostojników, adresata mowy - studentów. Do nich więc skierowany jest szereg exemplów, którym przypisana zostaje nie tylko funkcja dowodów indukcyjnych w ramach dyskursu argumentacyjnego, ale także funkcja wychowawcza wyrażona przy pomocy stwierdzenia: tales ipsi esse, quales illi fuere. Przywołane zdarzenia z historii antycznej dostarczają w równym stopniu dowodów na rzecz słuszności tezy o wielkiej godności elokwencji - wszystkie one odwołują się do kryterium utilitas oceny sztuki - a nadto i tez ubocznych wyrażonych uprzednio w różnych partiach mowy - np.: elokwencja i jej rola w zdobyciu sławy, interes państwa jako dobro najwyższe - co pozytywnych wzorów osobowych, które należy naśladować.

                Trudno wskazać tekst, czy to średniowieczny czy humanistyczny, który mógłby posłużyć krakowskiemu mistrzowi za wzór do takiej dwuetapowej konstrukcji linii argumentacji. Wydaje mi się, że pewną wskazówką w zrozumieniu analizowanej tu decyzji autorskiej mogą być zalecenia podręczników komponowania kazań. Jakkolwiek ich twórcy nie proponowali dzielenia utworu na dwie części dostosowane do niejednolitej pod względem wykształcenia grupy odbiorców, to jednak, biorąc pod uwagę właśnie zasób wiedzy słuchaczy, rozróżniali dwa typy kazań: uczone i proste. W tych ostatnich skierowanych do osób o niskim bądź zgoła żadnym poziomie wiedzy zalecali, by treści abstrakcyjne wyrażać w sposób obrazowy, przy użyciu, jak u Jana z Ludziska, w pierwszej mierze exemplów.

Druga część osnowy, jak powiedziano powyżej, jest zgrabną zachętą studentów do oddania się studiom na Akademii Krakowskiej. Otwiera opis pochwalny Krakowa, który skupił szczególne zainteresowanie Nadolskiego[100] i wykorzystany został przez niego jako argument na rzecz hipotezy o związkach naszego krakowskiego mistrza ze szkołą retoryczną Guariniego lub, co najmniej, wpływem piśmiennictwa tego włoskiego humanisty na teksty naszego krakowskiego mistrza:

 

 Quam igitur per hos annos civitatem in maiori parte Germanie doctorum vel auctoritate vel sciencia vel multitudine aut copia hac, quam colimus, famosissima Cracovia clariorem aut illustriorem esse putatis, que mater studiorum et veluti alumpna virtutum tocius Germanie extitisse videatur? Nam ut olim Athenarum civitas et vetustate quadam et pulcerrimarum arcium dignitate Greciam illustrare solita erat, ita florentisima Cracovie civitas hereditario quodam iure Polonie decus sibi vendicat. Nam, ut obmittam agrorum ubertatem, qua ceteris ferme urbibus prestare videtur, que civitas vel sapiencia vel humanitate vel reliquis ornamentis est cum Cracovia comparanda? Aut quem locum existimatis, in quo tanta scolarium nobilium multitudo, congregacio et concursus inveniri possit?

 

Fragment rozpoczyna się retorycznym pytaniem, w którym autor zawarł, z konieczności krótką, informację o geograficznym położeniu Krakowa. Na marginesie warto wspomnieć, że użycie przez naszego autora nazwy Germanii na określenie ziem krakowskich nie jest, jak chciał Nadolski[101], umotywowane przewagą w stolicy Polski patrycjatu pochodzenia niemieckiego, ale rezultatem zastosowania antycznej siatki pojęć geograficznych do oddania realiów Europy pierwszej połowy piętnastego wieku, co, jak pokazało studium Tadeusza Ulewicza[102], było powszechną praktyką ówczesnych pisarzy, filozofów czy historyków. Jednak uwaga naszego krakowskiego mistrza w przytoczonej syntagmie skupia się przede wszystkim na uczonych i wielkiego autorytetu mężach, którzy zamieszkują gród Kraka i dzięki którym można nazwać go matką nauk i żywicielką cnót całej Germanii. Uwypuklenie tych właśnie cech miasta tworzy podstawę do porównania Krakowa do Aten. Tak bowiem, jak niegdyś Ateny długim swoim trwaniem i godnością najpiękniejszych nauk ozdabiały Grecję, tak obecnie Kraków te same funkcje pełni w Polsce. Sięgając zatem do popularnej już w średniowieczu koncepcji translatio studiis[103], nasz krakowski mistrz czyni ze stolicy Polski spadkobierczynię naukowej świetności greckiego miasta.

Po wyartykułowaniu tej myśli autor informuje słuchaczy o urodzajności ziem okalających Kraków oraz o wielkiej liczbie zacnych studentów oddających się naukom w samym grodzie królewskim, by na końcu powrócić do kwestii, od jakiej rozpoczął swój opis, a więc do pochwały krakowskich doktorów wyposażonych w wiedzę. Ich charakterystyka wypełni kolejny fragment tekstu.

Wszystkie wymienione powyżej a zastosowane przez Jana z Ludziska zabiegi deskryptywne - umiejscowienie Krakowa w przestrzeni geograficznej Europy, zwrócenie uwagi na jego uczonych mieszkańców i urodzajność ziem, porównanie do Aten, a więc miasta jednoznacznie kojarzącego się w powszechnej świadomości ludzi interesującego nas okresu z wiedzą i potęgą - realizacją wskazań, jakie spotkać można w rozmaitych ćwiczeniach wstępnych od „Preaexercitamina” Pryscjana[104] poczynając; wskazań dotyczących figury zwanej w tradycji retorycznej topographia a dokładniej jej odmiany pochwalnej (laus urbis). Jako technika, umiejętność opis taki był przedmiotem wykładów szkolnych w ramach zajęć z gramatyki czy, jeśli istniały po temu odpowiednie warunki, retoryki przez całe średniowiecze. Co więcej, tego typu deskrypcje miast były zabiegiem kompozycyjnym często stosowanym w piśmiennictwie tak wieków średnich, jak i przede wszystkim renesansu. Stąd też zamieszczenie w mowie interesującego nas opisu rozumieć należy nie tyle jako oznakę zależności Jana z Ludziska i jego oracji od szkoły retorycznej i piśmiennictwa Guarina, ile bardziej jako wyraz typowo szkolnej umiejętności - zdobytej zapewne już w Polsce - do zastosowania której teksty włoskich humanistów mogły być jedynie impulsem. Ważniejsze jednak wydaje się pytanie o funkcję tego opisu w obrębie samej mowy. Nie ma on bowiem wyłącznie, jak wskazywał Nadolski[105], charakteru krótkiej dygresji w ramach głównych rozważań. Nie jest także tylko zgrabnym panegirykiem na cześć Krakowa a pośrednio również na zamieszkałych w nim ludzi. Sądzę, że w obrębie drugiej części dyspozycji spełnia on zarówno rolę przesłanki mniejszej jak i argumentu. Jako przesłanka stanowi on podstawę wniosku, wyrażonego nieco dalej, o tym, że niemożliwe jest, by ktoś, kto przebywa w Krakowie ad altum sciencie cumulum non ascendere. Przesłanką większą tego entymematu jest przekonanie o wpływie specyfiki danego miejsca (genius loci) na przebywających w nim ludzi. Skoro zatem charakterystyczną cechę Krakowa stanowi rozwój nauk, to jest rzeczą prawie niemożliwą, by przebywających w nim studentów nie ogarnęła chęć zgłębiania tajników wszelkich sztuk. Jednak opis stolicy Polski jest sam w sobie również, jak powiedziano, argumentem, przy pomocy którego orator apeluje do wolitywnych i emocjonalnych władz dusz odbiorców. Pochwalna deskrypcja Krakowa ma bowiem wytworzyć u scholarów podziw dla miasta i dalej poczucie odpowiedzialności za podtrzymanie tych jego cech, które mówca uznał za najważniejsze - rozkwit mądrości. Innymi słowy, celem opisu jest wytworzenie u słuchaczy przekonania, niejako zobowiązani do podtrzymywania wspomnianego genius loci stolicy. Osiągnąć to mogą jedynie dzięki pilnym studiom.

Po cohortatio, którego dalszą analizę z uwagi na cel niniejszego artykułu pominiemy, następuje peroratio. W tej ostatniej części mowy orator, złożywszy dzięki Bogu, podziękowania składa także zebranym dostojnikom. Całość kończy charakterystyczna dla mów uniwersyteckich formuła, w której Jan z Ludziska poddaje się woli audytorium jako jego sługa.

 

III

 

Jak wspomniano uprzednio, mowa Jana z Ludziska jest zgrabną, posiadającą cechę oryginalności kompilacją tekstów, które autor przywiózł ze sobą po swej bytności we Włoszech. Wśród nich wyróżnić można wcale znakomite utwory luminarzy ruchu humanistycznego oraz utwory prawie nie znane dzisiejszej filologii. Z tych ostatnich dwa - Parysa Rzymskiego i Cypryjskiego - stanowiły główne źródło zapożyczeń Jana przy komponowaniu Oracio de laudibus... (zwłaszcza jej partii początkowych). Jakkolwiek trudno jest z powodu braku krytycznej edycji utworów pomieszczonych w kodeksie BJ 126 zanalizować dokładnie szczegóły imitacyjnej techniki stosowanej przez naszego autora a także określić stopień zależności jego mów od przywiezionych tekstów, to jednak z uwagi na fakt, wcale duże fragmenty zarówno oracji Parysa Cypryjskiego jak i Rzymskiego, zamieszczone zostały przez Bojarskiego w krytycznej edycji mów krakowskiego mistrza, stwierdzić można, że wspomniane teksty stanowiły przedmiot imitacji Jana jedynie na poziomie pojedynczych wyrazów, grup i większych od nich konstrukcji składniowych. Nie dostarczały natomiast wzorca stylistycznego, który realizuje tekst Jana. Prawdę ujawnia przede wszystkim tendencja naszego krakowskiego mistrza do przekształcania samodzielnych zdań archetekstu w rozbudowane hipotaksy. Te ostatnie charakteryzuje antycypacyjny szyk zdań składowych i obecność zdań rozerwanych. Obok wymienionych tu cech wskazać można i inne, jak tendencja do zamykania struktur hipotaktycznych zdaniami o długości równej bądź większej od długości pozostałych zdań hipotaksy. I tak w zdaniu tworzącym drugi akapit interesującej nas oracji (w.w. 10 - 17) średnia długość zdań składowych wynosi 20 sylab.[106] Najdłuższe z nich, początkowe zbudowane z 52 sylab zostało jednak rozerwane przez zdanie podrzędne na dwa odcinki o długości kolejno 13 sylab i 39. Tymczasem zdanie końcowe, „przed kropką” posiada 50 sylab a jego długość jest tym bardziej widoczna, że poprzedza je zdanie sześciosylabowe. W kolejnej hipotaksie (w. 18 - 28) średnia długość zdań wynosi 20 sylab. Ostatnie z nich ma natomiast 35 sylab, przy czym, jak w poprzednio analizowanym przykładzie, poprzedza je zdanie sześciosylabowe. Prawidłowość ta nie dotyczy jednak tylko struktur rozbudowanych, ale także krótszych, jak przytoczona poniżej fraza, gdzie człon - zdanie otwierające ma 39 sylab, zdanie zamykające tymczasem 43:

 

Sed statui michi potissimum unum eaque permaxime studendum elaborandumque semper putavi, ut in omni cura et vigilia ac diligencia omnibus vobis prestantissimis et eximis viris obsequerer et obtemperarem.

 

                Bardzo często spotykamy także u Jana z Ludziska tendencję do stosowania paralelizmu składniowo-semantycznego, by poprzestać na jednym przykładzie zdania zawierającego już w tekście niniejszego artykułu przywołaną quasi-definicję elokwencji:

 

Nam si res naturales eloquencia proferimus, (16 sylab)

morales eloquencia emittimus, (12 s.)

leges eloquencia pronunciamus, (12 s.)

historias eloquencia narramus, ( 12 s.)

fabulas eloquencia raciocinamur, ( 14 s.)

omnes denique nostre mentis conceptus eloquencia exprimimus, (21 s.)

et hoc artis oratorie proprium sit officium, munus et subiectum. ( 23 s.)

 

                Hipotaksę otwiera sześć względem siebie parataktycznych zdań warunkowych, które nie tylko posiadają samą lub zbliżoną ilość sylab, ale także połączone współbrzmieniem (homoioptoton) końcówek gramatycznych synonimicznych czasowników. Rzeczownik eloquencia, występujący w każdym ze zdań, tworzy anaforę gramatyczno-semantyczną.

Wymienione powyżej cechy wskazują zatem, że celem, do jakiego dążył autor, było oczywiście stworzenie periodów.[107] Jednak ważny w świetle szczególnie nas tu interesującej problematyki imitacyjnej, jest nie tyle sam fakt tworzenia przez Jana periodów, co miejsce w mowie, w którym obserwujemy największe natężenie ich występowania. Jest nim, jak już powiedziano, eksordium. Konstatacja ta jest, jak sądzę, kluczem do zrozumienia ideału stylistycznego, do którego dążył nasz krakowski mistrz; ideału, który określić można jako stilus rhetoricus. Hipotezę te potwierdza także nagromadzenie w początkowych partiach Oracio de laudibus... takich colores rhetorici, jak scharakteryzowane uprzednio: ethopoia, sermocinatio i exclamatio. Były one, jak podaje R. W. Witt[108], cecha charakterystyczną „stylu retorycznego” rozwijanego m.in. we Florencji w XIV stuleciu.

Można także się zastanowić, czy specyficzne - rozbudowane periody - ukształtowanie eksordium interesującej nas mowy nie jest podyktowane także próbą zbliżenia się do wzorca stylistycznego znanego (chyba?) Janowi „Pro Archia”[109]. Teksty te, jak podaje badacz spuścizny Arpinaty[110], powstałe w drugim etapie twórczości rzymskiego mówcy wyróżnia właśnie dominacja rozbudowanych struktur hipotaktycznych w partiach eksordialnych. Twierdzenie to, podane na prawach hipotezy, wymaga jednak, podobnie jak i powyżej przedstawione uwagi o stilus rhetoricus dalszych badań i uściśleń.

 

IV

 

                Sed quid ulterior procedo? Videm me oracionis impetu longius quam constitueram processisse. - powtórzyć muszę za Janem z Ludziska. Czas zatem na konkluzję. Tylko jaką? Jak bowiem można określić tekst, którego eksordium, być może wzorowane na wstępie „Pro Archia poeta” Cycerona, zdradza jednocześnie, poprzez zastosowane w nim figury i tropy, tak silnie podkreślające podrzędny względem słuchaczy stosunek samego oratora, predylekcje do „stylu retorycznego”; w którym asocjacyjny tok dyskursu, współwystępuje z, zapewne motywowaną zaleceniami ars praedicandi, dwuetapową konstrukcją samej argumentacji; w którym w końcu treści zawarte tworzą połączenie, wcale harmonijne, idei właściwych wczesnym humanistom z poglądami, niewątpliwie średniowiecznej proweniencji, dominującymi wśród szkolarzy Akademii Krakowskiej pierwszej połowy XV wieku? Wypada jedynie sparafrazować, otwierającą niniejszy artykuł, uwagę Stefana Swieżawskiego, że „Oracio de laudibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencia” jest tak „średniowieczna” i „humanistyczna” zarazem, że wymyka się jasnym i jednoznacznym klasyfikacjom typologicznym.

 



[1] Stefan Swieżawski, Dzieje filozofii europejskiej XV wieku, t.II, s. 341.

[2] Na temat tej i pozostałych mów Jana z Ludziska por.: Ioannis de Ludzisko, Orationes, edidit. J. S. Bojarski, Wrocław 1971.

[3] Gasparino Barzizzi Bergomatis et Guiniforti Filii opera, apud Mariam Salvioni, Vaticanum MDCCXXIII w zbiorach „Warburg Institute".

[4] Na temat prothematorum oraz o budowie kazań w odniesieniu do Stanisława ze Skarbimierza pisze obszernie Roman Zawadzki: Spuścizna rękopiśmienna Stanisława ze Skarbimierza. Studium źródłoznawcze, Kraków 1979, s. 131141.

[5] Por. R. Zawadzki, op.cit., s. 131141.

[6] Por. Bronisław Nadolski, Wybór mów staropolskich, Wrocław 1961, BN I 175.

[7] Pod pojęciem ethos rozumiem w tej pracy zabieg uzewnętrznienia w tekście charakteru przemawiającego. Oczywiście nie idzie tu o przedstawienie charakteru w pełni zindywidualizowanego, ale typowego z moralną kwalifikacją dobry, rzetelny, skromny, czyli budzący zaufanie, godny szacunku. Tak pojęte ethos staje się w mowie zwłaszcza w eksordium - jednym ze środków oddziaływania na słuchaczy, obliczonym na pozyskanie przychylności audytorium. Por. na ten temat: Romuald Turasiewicz, Od ethosu do ethopoi. Studia z antycznej terminologii krytycznej u Dionizjusza z Halikarnasu, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, Prace Historycznoliterackie nr 32, Kraków 1975; R. Turasiewicz, Zawartość znaczeniowa ΗΘΟΣ i ΗΘΟΠΟІІΑ w systemie retorycznym Kwintyliana [w:] „Meander”, 1977, z. 45.

[8] por. David Robey, Humanism and education in the early Quattrocento: „De ingenuis moribus" of P.P. Vergerio [w:] “Past et Present”, 1980, T. XLII, s. 3536.

[9] Z tekstem mowy mógł nasz krakowski mistrz zapoznać się podczas swoich studiów w Padwie, gdzie na Wydziale Sztuk na kursie retoryki i gramatyki posługiwano się nie tylko traktami retorycznymi, ale także mowami Cycerona. Zapoczątkowana została ta praktyka przez Barzizzę. Na ten temat por.: R. G. Mercer, Teaching of Gasparino Barzizza.

[10] Trudno oczywiście w przypadku tekstu Cycerona mówić o analogii do oracji Jana w strukturze tematycznej całego utworu. Relacja pomiędzy frazą o sztukach wyzwolonych a pozostałą częścią mowy nie jest na pewno relacją architemat→temat.

[11] Por. Tadeusz Bieńkowski, Proemium. Antyczna teoria wstępu do mowy [w:] „Meander”, 1961, z. 5.

[12]. Por. James J. Murphy, op.cit., s. 145 - 148. O ześrodkowaniu uwagi średniowiecznych teoretyków kazań na problematyce docilitas mówi także wspomniany już R. Zawadzki: op.cit. s. 130 - 136. Cyceron natomiast w swoich rozważaniach na temat eksordium, zdecydowanie pobieżnie traktując sposoby zainteresowania i pouczenia słuchaczy, stwierdza, że główną funkcją wstępów jest zdobycie przychylności słuchaczy. Na ten temat pisze Tadeusz Bieńkowski, Proemium. Antyczna teoria wstępu do mowy [w:] „Meander”, 1961, z. 4.

[12] Na ten temat por. R. Zawadzki, op.cit., s. 131141.

[13] Pod pojęciem pathos rozumiem tu apel emocjonalny w odróżnieniu od apelu etycznego (ethos) oraz logicznego (logos). Tak pojęty patos jest więc odzwierciedleniem emocji mówcy, które zmierza do wywołania analogicznych emocji u słuchaczy. W odróżnieniu od ethos ma więc charakter momentalny. Por. R. Turasiewicz, Zawartość znaczeniowa

[14] Na temat retoryki wzniosłości pisze Jarosław Płuciennik. Dla niniejszych rozważań szczególnie interesująca jest pierwsza część jego pracy, w której przedstawia on historię pojęcia wzniosłości od Cecyliusza z Kalaekte poprzez Pseudo-Longiniosa po Fryderyka Nietzschego. Por.: Retoryka wzniosłości w dziele literackim, Kraków 2000.

[15] O górze jako obiekcie ewokującym czy obrazującym wzniosłość pisał już Pseudo-Longinos w swoim traktacie „Pery Hypsous” (ks. IX). Na temat symboliki góry w kulturze europejskiej por. także: Jacek Woźniakowski, Góry Niewzruszone. O różnych wyobrażeniach przyrody w dziejach nowożytnej kultury europejskiej, Kraków 1995.

[16] Por. R. Turasiewicz, Zawartość znaczeniowa...; C. Gill, Ethos/ Pathos distinction in rhetorical and literary criticism [w:] „Classical Quarterly”, 1984, z. 78.

[17] Por. Johnson Torre, Latin prose prefaces, Stockholm 1974, 100106.

[18]Nawiązanie w XIII wieku do topiki i tytulatury rzymskiej okresu cesarstwa związane było z żywymi wówczas w środowisku papieskim tendencjami absolutystycznymi. Zgodnie z nimi, biskupowi Rzymu przypada pełnia władzy (plenitudo potestatis) tak doczesnej, jak i duchowej, ponieważ jest on bezpośrednim sukcesorem cesarzy rzymskich. por. Stefan Swieżawski, Eklezjologia późnośredniowieczna na rozdrożu, Kraków 1990, s. 6470.

[19] A. Kowalczykowa, op.cit. (Zob. zwłaszcza zamieszczone na końcu każdego z rozdziałów wyimki z mów uniwersyteckich).

[20] Stanisław ze Skarbimierza, Recommendatio universitatis de novo fundate [w:] Mowy wybrane o mądrości, oprac. M. Korolko, Kraków 2000, s. 236258.

[21] Ks. Jan Fijałek, Mistrz Jakub z Paradyża, Kraków 1900, T I, s. 210249.

[22] Bronisław Nadolski, Rola Jana z Ludziska w polskiem odrodzeniu [w:] Pamiętnik Literacki, 1929.

[23] David Robey, Humanism and Education in the early Quattrocento: The „De ingenuis moribus”..., s. 35 i nast.

[24] De oratore I, 1: Cogitanti mihi saepe numero et memoria vetera repetenti perbeati fuisse, Quinte frater, illi videri solent, qui in optima re publica, cum et honoribus et rerum gestarum gloria florerent vitae cursum tenere potuerunt”.

[25] Ogólnych informacji na temat De oratore dostarcza książka Kazimierza Kumanieckiego, Cyceron i jego współcześni, Warszawa 1989, s. 33 - 42, 311314.

[26] James J. Murphy, Rhetoric in the Middle Ages. A History of rhetorical Theory from St. Augustine to the Renaissance, Berkeley - Los Angeles - London 1973, s. 357 i nast. Wpływ De oratore na kształtowanie się humanizmu obywatelskiego opisuje obszernie Cary J. Nederman, Rhetoric, reason, and republic: republicanism- ancient, medieval, and modern, [w:] Renaissance civic humanism. Reapraisals and Reflections, pod. red. Jamesa Hankinsa, Cambridge University Press 2000, s. 247270.

[27] Mowy te zebrane w kodeksie BJ 126 Biblioteki Jagiellońskiej.

[28] Por. Juliusz Domański, Metafilozoficzne aspekty tak zwanej disputa delle arti,[w:] „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, XXII 1977, s. 5 - 25; por. także Jerzy Rebeta, Początki nauk społecznych: podstawy metodologiczne, [w:] Dzieje filozofii średniowiecznej w Polsce, t. XI, Wrocław Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź 1988.

[29] Arystoteles, O duszy, [w:] Dzieła wszystkie, t.3, przeł. Paweł Siwek, Warszawa 1992, s.3334.

[30] Na temat via moderna por. Stefan Swieżawski, Z dziejów etyki. U progu etyki nowożytnej, [w:] Studia z myśli późnego średniowiecza, Warszawa 1998, s. 23-41.

[31] Uwaga ta dotyczy zwłaszcza praktycystycznego podejścia do etyki w łonie burydanizmu; na ten temat patrz: J. B. Korolec, Filozofia moralna, [w:] Dzieje filozofii średniowiecznej w Polsce, t. VII oraz tegoż: Komentarz Andrzeja ze Zgorzelca do Etyki nikomachejskiej, [w:] Materiały i Studia Zakładu Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej PAN, 1967, seria A, VII, s.26 - 37; tegoż: Filozofia moralna Jana Burydana: paryski wzór krakowskich dysput z zakresu „Etyki” w pierwszej połowie XV wieku, Wrocław 1973.

[32] Nie od rzeczy będzie w tym miejscu przypomnieć cele, które odnowiona Akademia Krakowska miała spełniać, a które dotyczyły głównie dostarczania państwu wykwalifikowanej kadry administracyjnej. Jak widzimy więc, ów praktycyzm czy utylitaryzm leżał u podstaw funkcjonowania polskiej uczelni. por. Paweł Czartoryski, Wczesna recepcja „Polityki” Arystotelesa na Uniwersytecie Krakowskim, Wrocław - Warszawa - Kraków, 1963.

[33] Jerzy Rebeta, op. cit., s. 112 - 113 i nast.

[34] Ibidem., s. 113.

[35] Ibidem., 113115.

[36] Ibidem. S. 115.

[37] Wystarczy nawet pobieżne zaznajomienie się z podręcznikami dictamen, by stwierdzić, że określenie Cicero- rex/ princeps eloquentii/ dicendi było jednym z podstawowych loci communes używanych przez ich autorów; por. na ten temat James j. Murphy, Rhetoric in the Middle Ages…, s.89 i nast.

[38] Na temat typów exemplów i ich stosunku do antonomazji por. Teresa Szostek, Funkcjonowanie exemplum w systemie retoryki starożytnej, [w:] „Pamiętnik Literacki” LXXVII, 1986, s.13 - 14; 4551.

[39] Plutarch, Cicero, IV 5.

[40] Seneka, Controversiae, I, Praefatio, 6.

[41] Por. B. Nadolski, Rola Jana z Ludziska w polskiem odrodzeniu, [w:] „Pamiętnik Literacki”, 1929, s.198 - 211; Tadeusz Bieńkowski, Cicero cui omnes cedimus. Uwagi nad znajomością Cycerona w Polsce w XV wieku., [w:] „Meander”, R. XV, z. 5 - 6/ 60, s. 263274.

[42] Por. m.in. W. Bouwsma, The interpretation of renaissance humanism, Washington 1959; H. Baron, The crisis of the early renaissance humanism, Princeton - New York 1955; tegoż, Cicero and the roman civic spirit in the middle ages and early renaissance, [w:] “Bulletin of The John Rynalds Library”, vol. 22, No 1, 1938.

[43] Hans Baron, Cicero and the roman civic spirit…, s.1928.

[44] Ibidem., s. 2021.

[45] Interesujące informacje przynosi w tej kwestii wspomniany artykuł Hansa Barona, w którym autor zauważa, że wspomniana tu interpretacja Cycerona zapoczątkowana została przez św. Hieronima i Ambrożego. Por. H. Baron, op. cit., s.115.

[46] Ibidem., s. 20.

[47] Salutati pisze o tym m.in. we wspominanym już tu „De nobilitate legum et medicinae”, Wergeriusz natomiast podnosi polityczny aspekt działalności Cycerona w liście napisanym w 1394 roku w imieniu Cycerona do Petrarki. W intencji pismo to ma być obroną Arpinaty przed zarzutami Petrarki o nadmierne zaangażowanie rzymskiego senatora w sprawy Republiki.; Epistolario di Pier Paolo Vergerio, pp. 436445.

[48] Na temat odnowy sztuk wymowy i poezji, oraz humanizmu obywatelskiego por.: Stefan Swieżawski, Wiedza, [w:] Dzieje filozofii europejskiej XV wieku, t. 2, s. 154 - 251; A. T. Grafton, L. Jardine, Humanism and the school of Guarino: a problem of evaluation, [w:] Past and Present, nr 96, 1982, s. 51 - 80; oraz zbiór esejów pod red. Jamesa Hankinasa: Renaissance civic humanism, Cambridge 2000.

[49] Podaję za Juliuszem Domańskim: Scholastyczne i humanistyczne pojęcie filozofii, [w:] Studia Mediewistyczne, t. XIX, 1977, rozdz. 4.

[50] Cary J. Nederman interesujący nas passus tłumaczy w następujący, zblizony do zaproponowanego w niniejszej pracy, sposób: […] existcence of one from among the infinite multitude of mankind who, either alone or with a few others, could induce what is given to everyone by nature. op. cit., s. 251.

[51] Por. hasło: facio, facere, [w:] Słownik łacińsko-polski, t. II, pod. red. Mariana Plezi.

[52] B. Nadolski, Wybór mów staropolskich, Wrocław 1961, BN I 175, s. 9.

[53] Por. na temat przedmiotu filozofii przyrody i kierunków rozwoju tej ostatniej na Akademii Krakowskiej w XV stuleciu studium Mieczysława Markowskiego: Filozofia przyrody w pierwszej połowie XV wieku, [w] Dzieje filozofii średniowiecznej w Polsce, t. IV, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk 1976, zwłaszcza s. 4459.

[54] Ten związek wiedzy a dokładniej mądrości i elokwencji występuje już u samego Cycerona, którego przecież De oratore jest, jak chce autor, dziełem mającym na celu odbudowanie nieprawomocnie zerwanych więzi między wymową a mądrością.

[55] Por. na ten temat: Juliusz Domański, Z dawnych rozważań o marności i pogardzie świata oraz nędzy i godności człowieka, Warszawa 1997.

[56] Poggio Bracciolini, Lettere 2, 153.

[57] W drugiej części argumentacji (osnowy) Jan z Ludziska połączy ideę z ideą unieśmiertelnienia przez sławne czyny.

[58] Por. Iiro Kajanto, A humanist credo. Poggio Bracciolini on the meaning of studia humanitatis and virtus, [w:] Arctos. Acta Philologica Fennica, vol. XXIII, 1989.

[59] Cary J. Nederman, op. cit., s.249253.

[60] por. Iiro Kajanto, op. cit., s. 93 - 97; a także: Giovanni Reale, Historia filozofii starożytnej, t.2 i 3, Lublin 2001.

[61] Stanisław ze Skarbimierza, Recommendatio universitatis de novo fundate [w:] Stanisław ze Skarbimierza. Mowy wybrane o mądrości, oprac. Mirosław Korolko, Kraków 2000, s. 248.

[62] Podobny tok rozumowania odnajdziemy bez trudu w cytowanym tu wyimku z Listu 2 Poggia.

[63] Trudno wskazać bezpośrednie źródło tego poglądu.

[64] Por. na ten temat: Juliusz Domański, Erazm I filozofia. Studium o koncepcji filozofii Erazma z Rotterdamu, Warszawa 2001, s.145 - 195; Iiro Kajanto, op. cit.; David Robey, op. cit.; Swieżawski, Dzieje filozofii…, t. 2, s. 96 - 108; W. H. Woodward, Vittorino da Feltre and the other humanist educators, Renaissance Society of america 1996, s. 179257.

[65] Stefan Swieżawski, op. cit., t. 2, s. 154228.

[66] Np. w „De sui ipsius et ignorantia multorum”.

[67] „De nobilitate legum et medicinae”.

[68] Por. Zdzisław Kalita, Człowiek i świat wartości. Aksjologia renesansowego humanizmu, Wrocław 1993, s. 121150.

[69] Jedynym pokazanym i aprobowanym w oracji Jana modelem życia i ideałem jednostki jest życie aktywne (vita activa), które najpełniej realizuje polityk (tzn. obywatel czynnie zaangażowany w sprawy państwa). U twórców i zwolenników tzw. humanizmu obywatelskiego człowiek taki jest nazywany człowiekiem pełnym (l’uomo completo), por. m.in.: Zdzisław Kalita, Etyka renesansowego humanizmu. Wykłady z dziejów myśli etycznej, Wrocław 1992, 1344.

[70] Ibidem., s. 150180.

[71] Mieczysław Markowski, op. cit., s. 3437.

[72] Na temat ewolucji filozofii przyrody i wyłaniania się z niej dyscyplin szczegółowych zob.: Ryszard Palacz, Od wiedzy do nauki. U źródeł nowożytnej filozofii przyrody., Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk 1979.

[73] W oryginale wypowiedź ta miała następującą postać: Facere enim docet philosophia non tantum scire aut audire. Quod autem omnes speculative consideraciones arcium liberalium ad rectificacione morum et vitae direccionem adaptari possint […]. Ex ista qualibet speculacione potest aliquid recte vivendi […] elici et deduci, circa quod verus philosophus precipue studiosus esse debet, quia tota rectitudo humane cognicionis ordinatur ad iusticiam recte operacionis […]. Unde ille est verus pilosophus, qui et recte intelligit et ea, que intelligit, ad finem ordinat et rectum finem prosequendo recte, vere, moraliter vivere repteritur. (rkps BJ 2215, k. 252 - 252v); podaje za: J. Rebeta, op. cit., 236.

[74] Cyceron, Wybór pism naukowych, przeł. Krystyna Wisłocka - Remerowa, oprac. Marian Plezia, Wrocław 1954, s. 343.

[75] Na temat retorycznej koncepcji propon u Cycerona por.: Jerzy Styka, Estetyka stosowności w literaturze rzymskiej., Kraków 1997, s. 2541.

[76] De oratore I, 54.

[77] por. na ten temat: Stefan Swieżawski, op. cit.,s. 339 - 353; J. Domański, Scholastyczne i humanistyczne pojęcie filozofii, [w:] „Studia Mediewistyczne”, t. XIX, 1977, rozdz. 4.

[78] podaję za Juliuszem Domańskim, op. cit., rozdz. 4.

[79] Stanisław ze Skarbimierza podkreśla wielkość praw m.in. w wielokrotnie już tu przywoływanej „Recommendatio…”.

[80] Piotr z Sienna argumentował, że prawa użyteczniejsze niż metafizyka z uwagi na to, że służą obronie interesów państwa. Por. Rebeta, op. cit., s. 112.

[81] Cyceron, De oratore, I, 62, 7172.

[82] Ekonomika w świetle wypowiedzi współczesnych Janowi autorów była nauką zawierającą wskazania co do życia prywatnego jednostki: zarządzania domem, kontaktów z rodziną i przyjaciółmi. Por. J. B. Korolec, Filozofii moralna, [w:] Dzieje filozofii średniowiecznej w Polsce, t. VII.

[83] Ioannis de Ludzisko, Orationes, edidit H. S. Bojarski, Wrocław 1971.

[84] Por. Kazimierz Bojarski, Wybór mów staropolskich, s. 6.

[85] Tzn. myśli o swoistej równowadze, która zachodzi między nauką a retoryką.

[86] Taką tożsamość referencyjną zakłada natomiast tłumaczenie Nadolskiego. Por.: Nadolski, Wybór mów…, s.13.

[87] Przekonanie takie wyrażali nie tylko retorzy antyczni, ale także teoretycy średniowiecznego dictamen, a zwłaszcza ars praedicandi, którzy zalecali dla lepszej skuteczności retorycznego oddziaływania na wiernych, zwłaszcza mniej wykształconych, używać przede wszystkim exemplów. por.: Paweł Dobrowolski, Wincenty Ferrer. Kaznodzieja ludowy późnego średniowiecza, Warszawa 1996, s. 75105.

[88] Podaję za: Jerzy B. Korolec, Problem cnót moralnych w „Komentarzu” Jana z Dąbrówki do „Kroniki” Mistrza Wincentego, [w:] Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce, pod red. Teresy Michałowskiej, s. 5758.

[89] Liwiusz, Ab urbe condita, II, 32.

[90] Por. James J. Blythe, „Civic humanism” and medieval political thought.,[w:] Renaissance civic humanism. …, s. 3075.

[91] Por. J. M. Blythe, „Civic humanism” and medieval political thought, s. 3075.

[92] Por. K. Pomian, Historia między retoryką i teologią. Niektóre problemy myśli historycznej doby Odrodzenia i reformacji, [w:] „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, 1966 (Rocznik 9), s 2374.

[93] Analizowane tu słowa niewątpliwie pochwałą urzędników, poprzez których król rządzi państwem. Kto wie jednak, czy nie też zgrabnym panegirykiem na cześć tutorów, którzy jeszcze na dwa lata przed wystąpieniem Jana sprawowali władzę - ograniczoną kontrolą rady królewskiej - w Polsce w okresie niepełnoletności Władysława III. Por. Roman Sobotka, Powoływanie władcy w Rocznikach Jana Długosza, Warszawa 2005, s.120121.

[94] Na temat pojęcia iustitia i innych pojęć z nim związanych u Cycerona por.: Borys Łapicki, op. cit., s.52116.

[95] Pogląd ten podzielany był już w średniowieczu, por.: Jerzy B. Korolec, Ideał władcy w „Kronice” Mistrza Wincentego. Rola cnót moralnych w legitymizacji władzy., [w:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza, Wrocław 1989, s. 71 - 85; oraz: Bronisław Nowacki, Poglądy prawno- polityczne w „Kronice” Mistrza Wincentego, [w:] Mente et litteris. O kulturze i społeczeństwie wieków średnich., Poznań 1984, s. 128134.

[96] Por.: Jerzy B. Korolec, Problem cnót moralnych w „Komentarzu” Jana z Dąbrówki do „Kroniki” Mistrza Wincentego, [w:] Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce, pod red. Teresy Michałowskiej, s. 5758.

[97] Ibidem, s. 33.

[98] Ciekawą analizę „Laudatio Florentinae urbis” Bruniego przynosi artykuł Jamesa Hankinsa: Rhetoric, history and ideology: the civic panegyrics of Leonardo Bruni, [w:] Renaissance civic humanism, s. 143179.

[99] Por. T. Szostek, op. cit., s. 4550.

[100] por. Nadolski, Rola Jana z Ludziska…., s. 201202.

[101] Ibidem, s. 203.

[102] Tadeusz Ulewicz, Sarmacja. Studium z problematyki słowiańskiej XV i XVI w., Kraków 1950.

[103] Jak podaje Kowalczykowa, przywoływanie w mowach uniwersyteckich powstałych w XV wieku w Akademii Krakowskiej koncepcji translatio studiis było praktyką powszechną. Por. Kowalczykowa, op. cit., s. 67.

[104] por. Pryscjan z Cezarei, Praeexercitamina, tłum. Jakub Niedźwiedź, [w:] „Terminus”, 2000 (Rocznik II), z. 1-2, s. 197-227.

[105] Nadolski, op. cit.

[106] Długość zdania obliczam na podstawie ilości sylab w nim występujących, idąc w tym względzie za uwagami Anny Werpachowskiej: Z dziejów retoryki XVI wieku. Polemika Jakuba Górskiego z Bendeyktem Herbestem, Wrocław 1987, zwłaszcza wstępne rozdziały.

[107] Na temat periodu por.: A. Werpachowska, op. cit.; oraz: A. Wierzbicka, op. cit., s. 50 - 54.

[108] R. W. Witt, Coluccio Salutati and his public letters, cały rozdział IV; oraz John O. Ward, Rhetorical Theory and the rise and decline of dictamen in the middle ages and the early renaissance, [w:] Rhetorica, 2001, vol. 19, nr 2.

[109] Choć pominąłem kwestię w niniejszym artykule, stwierdzić należy, że, co wykazałem gdzie indziej, eksordialna partia mowy Jana z Ludziska zdradza także pewne zależności od “Pro Murena”. Por. Mateusz Perdek, Oracio de laudibus et dignitate eloquencie et oratorie sciencia. Próba monografii”, praca magisterska napisana pod kierunkiem prof. Andrzeja Borowskiego w Instytucie Filologii Polskiej UJ w roku 2005.

[110] Por.: W. R. Johnson: Luxurience and economy. Cicero and the alien style, Berkeley 1971.